Miejsce atemi we współczesnym Aikido
Napisano Ponad rok temu
skladki musza byc, bo trzeba np. zaplacic za sale i zaplacic za bilet sensei, ktory nas odwiedza i tez nie bierze za to pieniedzy, a w klubie nikt nie dostaje zlotowki za cokolwiek. zatem potraktuj to jako zrzute na wspolne wyjscie na mate, za ktora trzeba zaplacic. jak pojdziesz z kumplami pograc w noge w pobliskiej szkole, to tez musisz za to zaplacic, a plakatow juz od dluzszego czasu nie wieszamy. Napisalem juz, ze nie zalezy nam na ilosci. MOze trudno to zrozumiec, ale tak u nas jest. zawsze zreszta mowimy osobom pojawiajacym sie po raz pierwszy, zeby sobie obejrzaly inne kluby i wybraly to, co im bardziej odpowiada. Czy to takie dziwaczne? Niech kazdy robi to, co jemu odpowiada. Nie lubie oszukiwania ludzi, ktorym wmawia sie, ze przyszli cwiczyc SW, samoobrone, a konczy sie na balecie. Nich kazdy robi, co chce, tylko niech nie wciska nieswiadomym ludziom kitu.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Nie rozumiemy się... najwyraźniej słowo "klient" od razu kojarzy ci się z tzw. komerchą, maksymalizacją zysku kosztem jakości itd.Napisalem juz, ze nie zalezy nam na ilosci. MOze trudno to zrozumiec, ale tak u nas jest. zawsze zreszta mowimy osobom pojawiajacym sie po raz pierwszy, zeby sobie obejrzaly inne kluby i wybraly to, co im bardziej odpowiada. Czy to takie dziwaczne?
Jednak "klient" to szerokie i neutralne pojęcie, ja w każdym razie nie używam go w zabarwieniu negatywnym. Tylko jako stwierdzenie faktu.
Masz rację co do kontrastu między hasłami o "samoobronie", "radzeniem sobie z wieloma przeciwnikami" itp. (tu chyba ocieramy się już o zakazany na tym forum temat ), a późniejszym ćwiczeniem spacerowym, "nie uczymy się tu bić" itd.
Rzecz polega na tym, że większość osób jest zadowolona, że została w ten sposób oszukana i z biegiem czasu zaczyna sama podtrzymywać tę iluzję wobec ludzi z zewnątrz.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Brawo! Nie da się.jak nauczyć się obrony przed jakimkolwiek atakiem, skoro nie mamy pojęcia jak prawidłowo zaatakować?
Możesz rozwinąć? Bo mnie się zdaje, że to taki frazes rodem z filmu kung-fu. Dobrze brzmiałby w karate kid np.bo my tez nie cwiczymy, zeby sie bic, ale zeby sie wlasnie nie musiec bic.
Jaki ma wpływ to czy Ty 15 lat zgłębiasz aikido i duchowo się rozwijasz /może być dowolna inna praktyka budo, sportu czy choćby gry w lotki/, ma na sytuacje "idziesz wieczorem lekko podcięty z knajpy na starówce i nagle kilku nastoletnich dresików z bramy wychodzi żeby zabrać Ci telefon"?
A czym w nowoczesnym świecie są sztuki walki? Jeżeli nie jesteś sportowcem wyczynowym, ochroniarzem, policjantem, gangsterem, to po co Ci umiejętność walki wręcz?Aikido to budo, przynajniej mnie tak uczono i nie chce, zeby robic z niego forme relaksu w ruchu, bo chyba nie o to chodzi.
Jak chcesz się bronić to zrób pozwolenie na broń i strzelnica. Za ostro - broń gazowa, sprej czy paralizator elektryczny, złoży nawet karka na kwasie.
Czy warto dla ryzyka pociętych ścięgien /jak dobrze pójdzie/ próbować obezwładniać napastnika z nożem?
To sprowadza nas do:
Sztuki walki zniknęły z pola bitwy i pragmatyczna ich funkcja zanikła wraz z tym. Ludzie robią to dla poczucia własnej wartości, kreacji siebie jako indywiduum, realizacji czegoś wyższego, pozacodziennego. Ćwicząc zyskują zdrowie, nowe znajomości i doświadczenia, ostatecznie w ciekawy sposób spędzają czas, zamiast gnuśnieć przed tv.Rzecz polega na tym, że większość osób jest zadowolona, że została w ten sposób oszukana i z biegiem czasu zaczyna sama podtrzymywać tę iluzję wobec ludzi z zewnątrz.
Iluzja sztuk walki? Fajnie jest trwać w iluzji, co więcej trzeba ją podtrzymywać na zewnątrz, bo ta iluzja staje się częścią jednostki. Taka nasza natura.
Mniej lub bardziej dotyczy to każdej sztuki i sportu walki, bo tą charakterystykę wytwarza sytuacja nowoczesności. I to jest nieuniknione. Sztuki walki są na wskroś nienowoczesne, i jako takie muszą ulec przemianie w rękach nowocześnie myślących ludzi. W każdej dyscyplinie znajdą się sekcje "poważne" i "MCsekcje", w każdym dojo znajdzie się część "rekreacyjna" i część zapaleńców-poważnie-temat-traktujących.
Największym mitem jest przekonanie o tym, że owa "makdonaldyzacja" nie dotyczy pewnych "elit" i oczywiście ta elita jest do tej iluzji przekonana. Co więcej, będzie jej bronić na zewnątrz, bo to przecież źródło autokreacji i poczucia wartości
:twisted:
Randall demaskator.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Randall, lubię czytać twoje posty, szkoda, że Ty RÓWNIEŻ mocno ograniczyłeś swoją obecność tutaj. Ale do rzeczy......Sztuki walki zniknęły z pola bitwy i pragmatyczna ich funkcja zanikła wraz z tym. Ludzie robią to dla poczucia własnej wartości, kreacji siebie jako indywiduum, realizacji czegoś wyższego, pozacodziennego. Ćwicząc zyskują zdrowie, nowe znajomości i doświadczenia, ostatecznie w ciekawy sposób spędzają czas, zamiast gnuśnieć przed tv.
Iluzja sztuk walki? Fajnie jest trwać w iluzji, co więcej trzeba ją podtrzymywać na zewnątrz, bo ta iluzja staje się częścią jednostki. Taka nasza natura.
Mniej lub bardziej dotyczy to każdej sztuki i sportu walki, bo tą charakterystykę wytwarza sytuacja nowoczesności. I to jest nieuniknione. Sztuki walki są na wskroś nienowoczesne, i jako takie muszą ulec przemianie w rękach nowocześnie myślących ludzi. W każdej dyscyplinie znajdą się sekcje "poważne" i "MCsekcje", w każdym dojo znajdzie się część "rekreacyjna" i część zapaleńców-poważnie-temat-traktujących.
Największym mitem jest przekonanie o tym, że owa "makdonaldyzacja" nie dotyczy pewnych "elit" i oczywiście ta elita jest do tej iluzji przekonana. Co więcej, będzie jej bronić na zewnątrz, bo to przecież źródło autokreacji i poczucia wartości...
Pierwsze wytłuszczenie: Rozumiem, że Ty także podpadasz pod to uogólnienie? Zresztą, obojętne, jaka będzie Twoja odpowiedź. Odpowiedz za to krótko na następujące pytanie: Czy Twój trening MA (cokolwiek tam robisz), oprócz tych pięknych rzeczy, zalet treningu MA, wymienionych przez Ciebie, pozwoli grupce małoletnich na pozbawienie Cię telefonu?
Drugie wytłuszczenie: Właśnie nie dawniej, niż dziś zarzucono mi, że żyję w iluzji, takiej właśnie, jaką byłeś uprzejmy opisać. Kolega mój nie przyjmuje do wiadomości, że statystyki (czyt.: uogólnienia) kłamią. Czy Ty również uważasz, że WSZYSCY (nie wyłączając Ciebie) błądzą...?
Napisano Ponad rok temu
Mój drogi Przyjacielu, wydaje mi się, że przyjmujesz błędne założenia. Kiedy agresor znajdzie się "na wyciągnięcie ręki", znaczy, że się po prostu spóźniłeś...Cała ta argumentacja na rzecz atemi nie trzyma się kupy, moim zdaniem. Podejdźmy to tego normalnie. Atakujący ma określone intencje i jeśli nie posiada broni, musi się do nas zbliżyć. Proste ćwiczenie powinno rozwiać wszystkie wątpliwości. Ustawmy się w parze tak blisko, by atak ręką (czy też nogą?!) mógł być skuteczny. I powtarzajmy w kółko ten atak tak, by tori w końcu się z nim oswoił. Okaże się, że atemi nie mają racji bytu. Okaże się, że bloki nie pozwalają się złożyć do techniki. Okaże się, że żadne wyprzedzanie, aiki, ki, paranormalne efekty, nie skutkują....
To wyśmiewane przez Ciebie KI, AIKI, czy jak to tan zwać, ma za zadanie zadziałać nie dopuszczając do takiego skrócenia dystansu BEZ uprzedniego pozbawienia agresora balansu i/lub woli walki...
Napisano Ponad rok temu
Randall, wcisnales mi w gebe nie moja wypowiedz, ale co tam. Co do wracania i imprezy to wlasnie jest roznica, bo dzisiaj bym rozmawial, a kiedys to bym nie dyskutowal tylko niech sie dzieje ...
To jest roznica, choc nie wiem, co by bylo, gdyby ....
Napisano Ponad rok temu
Pierwsze wytłuszczenie: Rozumiem, że Ty także podpadasz pod to uogólnienie? Zresztą, obojętne, jaka będzie Twoja odpowiedź.
Czy ja podpadam pod to uogólnienie? Ćwiczę aikido wciąż twierdząc, że jest bezużyteczne utylitarnie, dla samej formy. Stało się istotną częścią mnie, choćby przez to że MA poświęciłem już wiele lat i podporządkowałem treningom resztę. Tak, oczywiście czerpię z tego satysfakcję, bo jestem lepszy niż wielu. Jest też wielu lepszych, dzięki czemu mam jakiś cel działania. Mam okazję uczyć, czasem mnie to bawi, czasem doprowadza do białej gorączki, zwłaszcza dzieci. Dzieci warto obserwować, bo są szczere, w odróżnieniu od dorosłych, choć szybko uczą się kłamać, one pokazują autentyczny stosunek do tego co robią. Poznałem przez ten czas sporo ludzi i sporo się dowiedziałem z rozmów i obserwacji. A to co piszę, jest po prostu werbalizacją /pisemną? / tych spostrzeżeń i moich wniosków. Tak podpadam, jak każdy, różnice są jedynie w stopniu zaangarzowania i świadomości.
Zakładam, że nie ma w pytaniu błędu. Co za tym idzie: nie zakaże i nie pozwoli, kompletnie nie wpłynie na działania innych.Czy Twój trening MA (cokolwiek tam robisz), oprócz tych pięknych rzeczy, zalet treningu MA, wymienionych przez Ciebie, pozwoli grupce małoletnich na pozbawienie Cię telefonu?
Najpierw chciałem na to odpowiedzieć przekornie "Wszystkie uogólnienia kłamią?" co samo w sobie będąc uogólnieniem, zawierając samoodniesienie i negację doprowadza do powstania antynomii.Drugie wytłuszczenie: Właśnie nie dawniej, niż dziś zarzucono mi, że żyję w iluzji, takiej właśnie, jaką byłeś uprzejmy opisać. Kolega mój nie przyjmuje do wiadomości, że statystyki (czyt.: uogólnienia) kłamią.
Ale dla łatwiejszego zrozumienia wyjaśnię - cale nasze myślenie, obrazy świata i ludzi, prawa naukowe będące podstawą dla techniki i technologii urządzające naszą codzienność od szczoteczki do zębów po komputer, są uogólnieniami. To wszystko kłamstwa? 8)
Nie, nie wszystkie uogólnienia kłamią, a wszystkie posiadają wyjątki. Nie zmniejsza to ich wartości funkcjonalnej i poznawczej. Wprost mówiąc, mylisz się.
Ale zawsze można połechtać swoje ego, wmawiając sobie po cichu "to ja jestem wyjątkiem", tylko że wtedy znów się pod to uogólnienie podpada. Straszny bigos, nieprawdaż?
Przecież ja nie napisałem że ktokolwiek błądzi. Tak po prostu jest. Można ludzi podzielić na świadomych i nieświadomych, w różnych aspektach życia i funkcjonowania w społeczeństwie i świecie. Tych nieświadomych jest oczywiście większość, czym nie umniejszam ich możliwości intelektualnych, bo ta świadomość i autorefleksja wcale nie ułatwia życia i nic nie daje, wręcz przeciwnie, komplikuje "proste i oczywiste" rzeczy.Czy Ty również uważasz, że WSZYSCY (nie wyłączając Ciebie) błądzą...?
Każdy podtrzymuje jakiś obraz świata, na którym opiera "siebie", by ten obraz utrzymywać w miarę nienaruszony musi dokonywać ciągłej narreacji siebie i interpretacji tego co doświadcza. Np. takim mechanizmem opisanym w psychologii jest redukcja dysonansu poznawczego.
Mając do wyboru opis:
- zgłębiam od lat sztukę walki, jestem coraz lepszy, dokonałem czegoś co dla wielu jest ponad siły, to ma sens, to ma wielką tradycję, to rozwija, wielu tego nie rozumie, wielu rozumie płytko /na pewno przez złych nauczycieli/, ale przecież budo nie jest dla wszystkich itp
kontra:
- ćwiczę bo to daje mi poczucie wartości, bo chce mieć kratę na brzuchu jak ten gość z reklamy oldspajsa, bo stało się częścią codziennej rutyny, bo lubię spotykać się z tymi ludźmi, skoczyć na piwo, bo w domu nie mam co robić, bo mam pretekst żeby wyrwać sie z domu od brzęczącej zony i dzieci, bo mogę powiedzieć że jestem aikidoka/karateką/judoką... a nie urzędnikiem pocztowym itd.
Co wybierasz? Tak, to co większość. Dlaczego? bo wybierasz pod wpływem większości. Ale to inna inszość.
Nawiązując do innego topiku, to to są właśnie gęby Gombrowicza.
Nie wiem czy można się z tego uwolnić przez świadomość, raczej ucieczki ostatecznie nie ma, co najwyżej świadomy wybór. Ten kto ucieknie będzie niczeańskim nadczłowiekiem.
Co ciekawe, bystrzejszy czytelnik zauważy, że mój punkt widzenia pozwalający na taki opis uogólnienia podpada pod to uogólnienie. Znów klops. No ale jeszcze nadczłowiekiem nie jestem :twisted:
PS. Tekst powstał w oparciu o znudzenie pracą by mieć pretekst do nicnierobienia. Bawiłem się przednio.
PS2. Voivod, O'mod będzie się wnerwiał za offtop.
Napisano Ponad rok temu
hmm. przecież wtedy 100% dostanie i będzie bolało. Jeżeli atak będzie symulowany, zaznaczany itp, to wracamy do sedna czyli "wirtualnych nie ćwiczonych atemi".Ustawmy się w parze tak blisko, by atak ręką (czy też nogą?!) mógł być skuteczny. I powtarzajmy w kółko ten atak tak, by tori w końcu się z nim oswoił.
Zejście z linii poprzez irimi, blok i atemi następują jednocześnie. Ma rację bytu. Oczywiście nie w takim dystansie, w dystansie dobrym do uderzenia jest za późno. W dystansie dobrym do uderzenia najlepiej jest uderzać.Okaże się, że atemi nie mają racji bytu. Okaże się, że bloki nie pozwalają się złożyć do techniki.
Nie ma sensu, czas reakcji i czas potrzebny na unik będzie większy niż czas potrzebny na atak. Zawsze dostaniesz w papę jeśli będziesz próbował neutralizować. Z takiego dystansu trzeba uciekać lub atakować.Okaże się, że żadne wyprzedzanie, aiki, ki, paranormalne efekty, nie skutkują. Okaże się, że tylko neutralizacja "po trójkącie" ma sens, to znaczy podświadome zejście z lini ataku.
Napisano Ponad rok temu
Mając do wyboru opis:
- zgłębiam od lat sztukę walki, jestem coraz lepszy, dokonałem czegoś co dla wielu jest ponad siły, to ma sens, to ma wielką tradycję, to rozwija, wielu tego nie rozumie, wielu rozumie płytko /na pewno przez złych nauczycieli/, ale przecież budo nie jest dla wszystkich itp
kontra:
- ćwiczę bo to daje mi poczucie wartości, bo chce mieć kratę na brzuchu jak ten gość z reklamy oldspajsa, bo stało się częścią codziennej rutyny, bo lubię spotykać się z tymi ludźmi, skoczyć na piwo, bo w domu nie mam co robić, bo mam pretekst żeby wyrwać sie z domu od brzęczącej zony i dzieci, bo mogę powiedzieć że jestem aikidoka/karateką/judoką... a nie urzędnikiem pocztowym itd.
Co wybierasz? Tak, to co większość. Dlaczego? bo wybierasz pod wpływem większości.
Nie wiem co wybiera większość. Ale ja wybieram to drugia
Bo jest zgodne z prawdą, uczciwe podejście.
Owszem jak byłem małym chłopcem to rozwijałem wizje pierwszą. Ale ludzie dorośleją.
Natomiast sadze że są na świecie zawodowcy, którzy rozwijają swoją sztukę walki i od nich trzeba się uczyć. Tzn. płacić im kase za to by cie uczyli , a w ich obowiązkach zawodowych jest bycie coraz lepszym .
A żeby nie było OT. Już kiedyś pisałem, że wielka trudność w poprawnym udeżaniu to mit, taki sam jak powyższe. Co znaczy że można się tego dosyć szybko nauczyć i nie trzeba przez 10 lat obijać worki. (No chyba że ktoś to robi zawodowo)
Napisano Ponad rok temu
Prawda, nieco za mocno uogólnilem z tymi uogólnieniami... 8) 8) 8)Najpierw chciałem na to odpowiedzieć przekornie "Wszystkie uogólnienia kłamią?" co samo w sobie będąc uogólnieniem, zawierając samoodniesienie i negację doprowadza do powstania antynomii...
Drugie wytłuszczenie: Właśnie nie dawniej, niż dziś zarzucono mi, że żyję w iluzji, takiej właśnie, jaką byłeś uprzejmy opisać. Kolega mój nie przyjmuje do wiadomości, że statystyki (czyt.: uogólnienia) kłamią.Zakładam, że nie ma w pytaniu błędu. Co za tym idzie: nie zakaże i nie pozwoli, kompletnie nie wpłynie na działania innych.Czy Twój trening MA (cokolwiek tam robisz), oprócz tych pięknych rzeczy, zalet treningu MA, wymienionych przez Ciebie, pozwoli grupce małoletnich na pozbawienie Cię telefonu?
Tamto pytanie moze niepoprawnie sformulowalem. Chcialem się tylko dowiedzieć, czy dasz się skroić w takiej sytuacji, czy też Twój trening pozwoli Ci tego w jakikolwiek sposób uniknąć.
(jakbym byl zlośliwy, to bym powiedzial, ze byś ich na śmierć zagadal... :twisted: :twisted: :twisted: )
A czy jest opcja: "Obie odpowiedzi są wlaściwe"...?Mając do wyboru opis:
- zgłębiam od lat sztukę walki, jestem coraz lepszy, dokonałem czegoś co dla wielu jest ponad siły, to ma sens, to ma wielką tradycję, to rozwija, wielu tego nie rozumie, wielu rozumie płytko /na pewno przez złych nauczycieli/, ale przecież budo nie jest dla wszystkich itp
kontra:
- ćwiczę bo to daje mi poczucie wartości, bo chce mieć kratę na brzuchu jak ten gość z reklamy oldspajsa, bo stało się częścią codziennej rutyny, bo lubię spotykać się z tymi ludźmi, skoczyć na piwo, bo w domu nie mam co robić, bo mam pretekst żeby wyrwać sie z domu od brzęczącej zony i dzieci, bo mogę powiedzieć że jestem aikidoka/karateką/judoką... a nie urzędnikiem pocztowym itd.
Co wybierasz? Tak, to co większość. Dlaczego? bo wybierasz pod wpływem większości. Ale to inna inszość.
Napisano Ponad rok temu
Oczywiście, że jest. Jedynie proporcje mogą się odrobinę wahać od człeka do człeka. Ale najważniejszego powodu i tak zapomniał Randall dodać: bo mi to sprawia przyjemność.A czy jest opcja: "Obie odpowiedzi są wlaściwe"...?
Napisano Ponad rok temu
No, a nazywa się to SM... 8) 8) 8) 8) 8)Oczywiście, że jest. Jedynie proporcje mogą się odrobinę wahać od człeka do człeka. Ale najważniejszego powodu i tak zapomniał Randall dodać: bo mi to sprawia przyjemność.
Napisano Ponad rok temu
Czy mój trening dał mi jakieś argumenty przeciw dresom, jasne. Czy polegałbym na aikido? nie. Zwyczajnie bym sie napie... dyskutował, lub spierdzielał, w zależności od przebiegu sytuacji.
ShabuShabu, wymieniłem, przecież wszystko to co opisałem jest drogą do przyjemności, zaspokojenie potrzeb i własnych oczekiwań, kreowanie własnej wartości. Stąd przecież czerpiemy przyjemność.
PS. Voivod ja? zagadał? rozmawiać można z ludźmi, jak chcesz gadać z dresem?
Napisano Ponad rok temu
Można to i tak tłumaczyć, ale wiesz, że nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to - i uważam to za bardzo ważny, jeśli nie najważniejszy powód do treningów - że zupełnie niezależnie od poczucia wartości, kratki na brzuchu, czy poszło lepiej, czy gorzej, czy boli, czy nie, niezależnie od wszelkich wyższych celów, które sobie stawiamy, schodzimy z maty z uśmiechem na twarzy. Bo przez półtorej godziny było fajnie, dobrze się bawiliśmy. Dziecinne to troche, choć może należałoby powiedzieć atawistyczne, prymitywne - ale tak właśnie jest.ShabuShabu, wymieniłem, przecież wszystko to co opisałem jest drogą do przyjemności, zaspokojenie potrzeb i własnych oczekiwań, kreowanie własnej wartości. Stąd przecież czerpiemy przyjemność.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nie "żeby było," tylko "bo jest." Słowa "wyższe" nie użyłem w sensie pejoratywnym, chodziło jedynie o to, że wszystkie te "wyższe" procesy są pochodną tego, że robimy to, co nam sprawia frajdę. Są częścią procesu intelektualnego. Frajda nie jest, ona po prostu: jest. Samochodzik robi bum o szafę, robię haha. Uke robi bum o matę, robię haha. Tylko w trochę bardziej dystyngowany sposób."Żeby było fajnie" tak rozumiane należy do kategorii nr 2. I raczej nie ma po co uznawać tego za "niższy" powód od tych "wyższych". Ja właśnie zwracam uwagę że ludzie mają gdzieś te "wyższe", że są one na pokaz, że to fasada, a w gruncie rzeczy ćwiczy się z tych banalnych powodów, ostatecznie sprowadzając je do "żeby było fajnie".
Jeśli nie ma frajdy, to żaden z podanych przez ciebie powodów nie jest wystarczający, aby kontynuować naukę sztuki walki (proces wieloletni, w końcu, nie sezonowa zabawa). Jeśli frajda jest, to wtedy dopiero można rozpatrywać dalsze powody, które są na pokaz, a które nie - ale są one jej pochodną. Pierwsza kategoria nie musi przecież być fałszywa ani wykluczać drugiej.
A jednak załatwiwszy już sprawę frajdy, zostaje całe wymienione przez ciebie multum powodów, którymi tłumaczymy swoje nie całkiem typowe zainteresowanie sobie i innym. Tak jak jednym z nich jest poprawa zdrowia fizycznego czy nawet samego wyglądu, tak innym (dla bardzo wielu) jest nauka umiejętności walki do zastosowania w sytuacji zagrożenia. Uważam, że jest to bardzo potężny czynnik motywacyjny (ile osób zmieniło styl, a ile utwierdziło się w swoich przekonaniach po odpowiednio nieudanym oraz udanym zastosowaniu swojej sztuki w sytuacji konfliktowej, abstrahując całkowicie od jej losowego i chaotycznego charakteru), który przypisuję również do grupy drugiej. A w tym kontekście bez dyskusji o atemi ani rusz.I w tym kontekście umiejętność walki, czy dobrego atemi ma nikłą wartość.
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
D. Brunner Sensei we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
A co napiszecie o panu Borowskim ???
- Ponad rok temu
-
Staż z Jackiem Wysockim w Lublinie 18-19 maj 2007.
- Ponad rok temu
-
Philippe Orban w Krakowie
- Ponad rok temu
-
Staz z Etienne Leman - GDYNIA 2007
- Ponad rok temu
-
Krzysztof Świercz
- Ponad rok temu
-
T. K. Chiba Sensei we Wrocławiu. Letnia Szkoła Aikido 2007
- Ponad rok temu
-
Obóz letni Autonomicznej Akademii Aikido (3A) 20-29 lipca
- Ponad rok temu
-
po stazu z shihan Tamura w Papendal..
- Ponad rok temu
-
21-22 IV staż z MATOIAN PATRICK sensei 6 Dan
- Ponad rok temu