Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dwa lata po rozlamie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
28 odpowiedzi w tym temacie

budo_jaded
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 169 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Vegas

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie


Ale rozumiem z twojego komentarza że jak już Psa uzsyka rozpoznanie z Hombu to shidoin Psa nie będą korzystać ze swoich nowych uprawnień? :lol: :? :lol:


Z mojego komentarza wynika tylko ,że zdawanie u shihanów to raczej zaleta a nie wada.
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Jestem zdania, ze niech to shihani egzaminuja. To po pierwsze wieksze przezycie dla zdajacych, a po drugie ma to tez inna moim zdaniem wartosc. Niech egzaminuje ta osoba, ktora sie pod certyfikatem podpisuje. U nas sami egzaminujemy tylko na stopnie kyu i bez wzgledu na to, czy moglibysmy (z racji stopnie), czy nie egzaminowac, to nie robimy tego i niech nasz sensei zawsze podejmuje oststeczna decyzje, bo to on ma najwieksze doswiadczenie.
  • 0

budo_gosc(usunięty)
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1328 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Jeżeli już, z przyczyn naturalnych, nie biorę udziału w tej dyskusji, to jednak jestem ciekawy. Za 'moich' czasów, kiedy zdawałem egzaminy na instruktora gimnastyki sportowej, a potem judo, te właśnie egzaminy były przeprowadzone przez Związek, nie mniej egzaminatorami byli pracownicy Akademii Wychowania Fizycznego. Sprawa dziedziny, czy stopień wyszkolenia, były nieistotne, ponieważ Związek rekomendowal uczestników kursu. Nie mniej uprawnienia były państwowe i honorowane we wszystkich klubach w Kraju. Oczywiście chodziło tutaj o prowadzenie sekcji i otrzymywanie za to pieniędzy. Egzaminy były poważnie traktowane i nie wszyscy kursanci je zdawali, dokładnie tak, jak na uczelni. Obejmowały anatomię, psychologię, pedagogikę, fizjologię, pierwszą pomoc itp. Istotną sprawą było to, że później instruktor był objęty ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej, na wypadek nieszczęśliwego wypadku w czasie zajęć.

Tutaj w Stanach, może nie jest podobnie, ale sprawa ubezpieczenia jest najważniejsza i nią zajmuje się właśnie określona Federacja. To ona rekomenduje 'instruktorów' (w aikido, dotyczy wyłącznie yudansha) do określonej firmy ubezpieczeniowej, która zatwierdza po dodatkowej osobistej rozmowie dana osobe i oferuje korzystny 'plan'. Plan, to w zasadzie ubezpieczenie grupowe, który pozwala instruktorowi i jego uczniom skorzystanie ze zniżki. Kiedy rejestrowałem swój 'aikido workout', samo słowo aikido, którego nie chciałem usunąć z nazwy, podciągało mnie pod te warunki - pomimo, że zapewniałem, że nikt nikogo nie będzie w czasie zajęć rzucał. Chodziło im jednak o omdlenia, zawały serca, które zdarzają się czasem także i w czasie aerobiku.

Tak więc, moje pytanie dotyczy właśnie Federacji w Polsce. Jak to się ma z uprawnieniami, statusem instruktora, jak w innych dyscyplinach sportowych, oraz ubezpieczeniami. Nie od rzeczy było by zapytać o jakieś świadczenia socjalne, czy nawet emeryturę. Moje informacje na temat 'międzynarodowych' rozłamów w aikido zawsze sprowadzały się do pieniędzy, a nie do programów nauczania. Organizacje delegowały swojego przedstawiciela za granicę i zostawiały go samopas. Dosłownie. Bez środków do życia, bez żadnego ubezpieczenia, mieszkania itd. Można znaleźć mnóstwo relacji na ten temat w wywiadach Archiwum Aikido Journal.
  • 0

budo_redakcja budojo
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 857 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Polska

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie

. Niech egzaminuje ta osoba, ktora sie pod certyfikatem podpisuje. .


Niestety w Aikikai nie jest to możliwe.
Wszystkie certyfikaty Dan podpisuje Doshu Moriteru UESHIBA, ale on z kolei nigdy nie egzaminuje osobiście. :?

  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Owszem Doshu podpisuje sie na certyfikacie, ale w judansha card jest podawane nazwisko egzaminatora. Ta osoba firmuje dokumenty przesylane do Aikikai.

Pozdrawiam
  • 0

budo_benek1313
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 106 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Wybór jednego z shihanów, obojętnie kogo, do opieki nad organizacją byłby dla ogółu ćwiczących naprawdę dobrym rozwiązaniem, m.in. ustalałby hierarhię w której każdy, począwszy od zwykłego aikidowca miałby gogoś nad głową, na kim mógłby się wzorować. Aikido to prosty układ sensei-uczeń, na każdym etapie, a nie działacze, organizacje i tym podbne duperele. Jednak taka decyzja byłaby iście samobójcza w przypadku naszej federacji, ponieważ kluby, ich wodzowie i członkowie są dość luźno związane z nią i z sobą. Taki wybór spowodowałby schizmę, i w mojej ocenie odejście z federacji przynajmniej połowy zrzeszonych klubów. Tak więc w mgnieniu oka zniknęłoby uzasadnienie dla istnienia tych wszystkich prezydentów, prezesów, skarbników, członków komisji itd. itp. którzy są tak naprawdę nikomu niepotrzebni. Całośc ogarnąłby jeden człowiek, który też chciałby po prostu uczyć się u senseia. Czy to aby nie utopia?
  • 0

budo_hara-kiri
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1088 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie

(...) Czy to aby nie utopia?

Ależ skąd, taką właśnie strukturę posiada PUA :lol:
Pozdrawiam, h-k :D
  • 0

budo_pancer
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 699 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:100-lica

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Nie tylko PUA, ale i PAA też :wink: :) :)

Pancer (który pamięta jak był i Skarbnikem i Prezesem, a teraz co...... cienizna, żadnych apanaży :wink: :) )
  • 0

budo_starszawy
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 121 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Dwa lata po rozlamie
Benku,

byc moze masz racje i sens istnienia organizacji przestalby miec sens. Jest kilka organizacji zwiazanych z jednym nauczycielem i to jest oczywiscie sutuacja chyba idealna. Sam jestem w takiej sytuacji i nie zamierzam tego zmieniac. dzieki temu wiem ile jeszcze nie wiem, a n Sensei obserwujac mnie na biezaco zna mnie jak lysego konia i wie co i jak mi dawkowac, w zaleznosci od tego, czy odrobilem lekcje, czy nie. Ale byc moze ma rowniez sens organizacja skupiajaca kluby, ktore wybraly sobie nauczyciela i podazaja za nim, a owa organizacja mialaby wtedy inne zdania. Musialaby sie zastanowic nad innymi byc moze zadaniami, niz np. organizowanie ogromnych stazy, na ktorych poczatkujacy niczego sie nie moga nauczyc, bo nie ma miejsca, a zaawansowani, bo pokazuje sie techniki dla poczatkujacych, bo tych jest zwykle najwiecej. Takie cos prowadzi do stagnacji. Czas leci a cwiczacy niewiele (o ile choc troche) sie ucza. To prowadzi do sytuacji, ze dostaje sie kolejne dany przez zasiedzenie, a nie dzieki rozwojowi. Zareczam wszystkim, ze nauki mamy wszyscy do smierci. Zatem, byc moze taka duza organizacja moglaby pomagac w innych sprawach.

Pozdrawiam
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024