Napisano Ponad rok temu
Re: Dwa lata po rozlamie
Jeżeli już, z przyczyn naturalnych, nie biorę udziału w tej dyskusji, to jednak jestem ciekawy. Za 'moich' czasów, kiedy zdawałem egzaminy na instruktora gimnastyki sportowej, a potem judo, te właśnie egzaminy były przeprowadzone przez Związek, nie mniej egzaminatorami byli pracownicy Akademii Wychowania Fizycznego. Sprawa dziedziny, czy stopień wyszkolenia, były nieistotne, ponieważ Związek rekomendowal uczestników kursu. Nie mniej uprawnienia były państwowe i honorowane we wszystkich klubach w Kraju. Oczywiście chodziło tutaj o prowadzenie sekcji i otrzymywanie za to pieniędzy. Egzaminy były poważnie traktowane i nie wszyscy kursanci je zdawali, dokładnie tak, jak na uczelni. Obejmowały anatomię, psychologię, pedagogikę, fizjologię, pierwszą pomoc itp. Istotną sprawą było to, że później instruktor był objęty ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej, na wypadek nieszczęśliwego wypadku w czasie zajęć.
Tutaj w Stanach, może nie jest podobnie, ale sprawa ubezpieczenia jest najważniejsza i nią zajmuje się właśnie określona Federacja. To ona rekomenduje 'instruktorów' (w aikido, dotyczy wyłącznie yudansha) do określonej firmy ubezpieczeniowej, która zatwierdza po dodatkowej osobistej rozmowie dana osobe i oferuje korzystny 'plan'. Plan, to w zasadzie ubezpieczenie grupowe, który pozwala instruktorowi i jego uczniom skorzystanie ze zniżki. Kiedy rejestrowałem swój 'aikido workout', samo słowo aikido, którego nie chciałem usunąć z nazwy, podciągało mnie pod te warunki - pomimo, że zapewniałem, że nikt nikogo nie będzie w czasie zajęć rzucał. Chodziło im jednak o omdlenia, zawały serca, które zdarzają się czasem także i w czasie aerobiku.
Tak więc, moje pytanie dotyczy właśnie Federacji w Polsce. Jak to się ma z uprawnieniami, statusem instruktora, jak w innych dyscyplinach sportowych, oraz ubezpieczeniami. Nie od rzeczy było by zapytać o jakieś świadczenia socjalne, czy nawet emeryturę. Moje informacje na temat 'międzynarodowych' rozłamów w aikido zawsze sprowadzały się do pieniędzy, a nie do programów nauczania. Organizacje delegowały swojego przedstawiciela za granicę i zostawiały go samopas. Dosłownie. Bez środków do życia, bez żadnego ubezpieczenia, mieszkania itd. Można znaleźć mnóstwo relacji na ten temat w wywiadach Archiwum Aikido Journal.