To bardzo trudny czas, zwłaszcza dla moich bliskich - mówi Grzegorz Proksa. - Ciągle jestem na zgrupowaniach na Węgrzech albo w USA, prawie ich nie widuję. Moja rodzina jest wspaniała, wspiera mnie, dopinguje. Gdy wyjeżdżam bardzo za nimi tęsknie. Wciąż do siebie piszemy, dzwonimy. Gdy zdobędę mistrzostwo zadedykuje je mojej żonie i dzieciom. Tym pasem wynagrodzę im ciągłe rozstania - dodaje.
Od kilku dni Grzegorz Proksa ostro trenuje w Budapeszcie. Przygotowania do walki o tytuł Młodzieżowego Mistrza Świata WBC w kategorii średniej, weszły właśnie w najcięższą fazę - sparingi. Grzegorz przygotowuje się do walki pod okiem swojego szkoleniowca Laszlo Veresa. Węgier jest nie tylko trenerem Proksy, ale też przyjacielem i doradcą. Świetnie się rozumieją, co procentuje w ringi i podczas przygotowań.
A przygotowania do 10 rundowej walki wymagają wielu wyrzeczeń od zawodnika i ogromnej samodyscypliny. - To niesamowite uczucie stanąć przed taką szansą mając zaledwie 5 zawodowych walk na swoim koncie - mówi Grzegorz. - Nie spodziewałem się, że tak szybko będę walczył o mistrzowski pas. Jestem wdzięczny mojemu promotorowi za zaufanie i zrobię wszystko, by wrócić z Anglii z tytułem mistrza.
Proksa zapewnia, że da z siebie wszystko i dotrzymuje słowa. Podczas treningów w węgierskim ośrodku KOKO Gym, nie oszczędza ani siebie ani swoich sparing partnerów. W poniedziałek rozpoczął sparingi z mistrzem świata IBO, Mihaly Kotaiem, który przygotowuje się właśnie do obrony mistrzowskiego pasa. Obaj pięściarze wystąpią 3 marca na gali w Borough Hall w Hartlepool w Anglii. Dla Proksy będzie to szczególna data. Warto przypomnieć, że rok temu a dokładnie 5 marca podczas wielkiego bokserskiego show w Mandalay Bay w Las Vegas, Grzegorz wspaniale zadebiutował na zawodowym ringu nokautując już w połowie I rundy swojego przeciwnika Adama Capo.
Za niespełna miesiąc, niemal w rocznicę swojego debiutu Grzegorz stanie przed szansą na zdobycie pierwszego w zawodowej karierze mistrzowskiego tytułu. - Wiem, że nie będzie łatwo. To moja pierwsza 10 rundowa walka ale naprawdę ostro trenuję. Sparujemy z Miszi po 10 a nawet 15 rund, niemal codziennie. Do tego dochodzi tarcza z Laszlo, biegi i cały trening kondycyjny. Jest ciężko ale wiem że warto- dodaje Grzegorz.
W dopingowaniu Proksy nie ustaje jego cała rodzina. - Moja żona i dzieci są dla mnie wszystkim. Dzięki nim i ich wsparciu mam jeszcze większą motywację, by walczyć i wygrywać. Mam nadzieje, że tym pasem wynagrodzę im ciągłą rozłąkę - mówi Grzegorz.
Pojedynek Proksy już za niespełna miesiąc. W tym czasie poznamy również nazwisko przeciwnika Grzegorza, z którym zmierzy się w walce o mistrzowski tytuł.
proksa.pl
