Zanim pójde w to straszne (brrr...) miejsce, poradzę się Was, bedzie mi raźniej :wink:
No więc, zauważyłam ostatnio, że cierpię na dość orginalną przypadłość. W 'cywilnym' zyciu wejście na 4 piętro jest dla mnie skomplikowana operacja, wymagającą co najmniej jednego postoju przy oknie, poręczy, i tak zkończoną potężna zadyszką, trzepoczącym tetnem i bólem nóg. Mam z tym wieksze kłopoty, niż moja 50-letnia mama 8O !
Wszystko to jednak w najmniejszym nawet stopniu nie przeszkadza mi w trenowaniu kyokushin (łacznie ze słynnymi 'rozgrzewkami' :wink: ). Ogólnie, na treningach zauważam, że mam całkiem niezłą kondycję (!), bardzo szybko sie regeneruję, żadko 'dyszę'...
Niech mi więc ktoś powie, czemu po zejściu z maty moje parametry odwracają się o 180 stopni???
Jednocześnie, 'cywilne' biegi za autobusami na ten przykład uprawiam namietnie,
i zazwyczaj nie powodują one u mnie żadnych widocznych zmian, może poza lekkim przyspieszeniem tętna. (wogóle ostatnio, zaniepokojona ww zjawiskiem, odruchowo badam sobie tetno w różnych dziwnych momentach.. :roll: , np teraz mam 70/60

Aha, no i jeszcze łażę po górach, wspinam sie, i wszedzie wtedy jest normalnie.
Więc WTF z tymi schodami????