Rosomak, masz - wybacz - spaczony obraz zarówno Chińczyków jak i MMA. To co mówisz podszyte jest mocno zwykłym stylowym szowinizmem niestety.
W tym przypadku rację ma zorro - oczywiście jeśli chodzi o merytoryczną stronę zagadnienia, nie o stylistykę.
Chińczycy walczyli dla takich samych powodów jak i inni - bo byli agresywni, zależało im na kasie i na rywalizacji, dlatego, że mieli duże ego i uważali swoje umiejętności za najlepsze(pewnie, że nie wszyscy
 ). Poczytaj biografie tych mistrzów, którzy uchodzili za "fighterów". Naprawdę wierzysz w to, że te częste bójki przydarzały im się bez powodu? Że sami nie szukali okazji żeby komuś przywalić? Myślisz, że byli kryształowi i stawali tylko w czyjejś obronie? Zejdź na ziemię. Chodzących ideałów nie ma pod żadną szerokością geograficzną
 ). Poczytaj biografie tych mistrzów, którzy uchodzili za "fighterów". Naprawdę wierzysz w to, że te częste bójki przydarzały im się bez powodu? Że sami nie szukali okazji żeby komuś przywalić? Myślisz, że byli kryształowi i stawali tylko w czyjejś obronie? Zejdź na ziemię. Chodzących ideałów nie ma pod żadną szerokością geograficzną  
 I z historią vale tudo pewnie było podobnie i tam zdarzali się tacy, którzy po prostu lubili się napierdalać i tacy dla których stanowiło ono pole testowe dla ich umiejętności. Tyle, że odkąd stało się to wyczynowym sportem dla takich nie ma tam za bardzo miejsca. Wymagania są zwyczajnie i po prostu za wysokie. Takie podziały typu "judo - szlachetna sztuka, boks - dla prymitywów" mają naprawdę niewiele wspólnego z rzeczywistością.
A, wcześniej krzyczałeś coś o poparciu swoich tez statystyką - zatem czekam na przedstawienie mi jakiś wyników badań. Bo z moich doświadczeń przeciętny polski adept mma to gość studiujący lub z wyższym wykształceniem. Całkiem jak przeciętny kungfuteka
 
 K.
 


 

 
				
			 
					
					 
  
				
			 
					
					 
				
			 przestraszony
  przestraszony    FaceBook
 FaceBook 
 
 
