Romans z ...
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego musiałam odejść?
Powody były nastęujące:
KM miała mnie podbudować psychicznie, postawić do psychicznego pionu, jak to się mówi. Zamiast tego na treningach słyszałam tylko - "bo zginiesz", "już nie żyjesz" itp. Być może są ludzie, których podobne wyrażenia mobilizują do działania. Mnie - osobę z urodzenia kontrsugestywną - doprowadzały do spadku zainteresowania tematem. Trudno poważnie traktować coś, co żywo przypomina prowincjonalny teatr.
Odpowiedzialność zbiorowa, czyli coś, czego absolutnie nie mogę pojąć. Jeżeli coś robię źle, oczekuję korekty, choćby i była w postaci uciążliwej. Natomiast zupełnie nie do zaakceptowania dla mnie jest pompowanie na kościach przez 15 minut tylko dlatego, że jakiejś jednostce zachciało się złamać przyjęte na treningu zasady.
Liczyłam, na to że nabędę nowe umiejętności. Tymczasem ...
Przypuszczam, że te żałosne pohukiwania i ryki są niestety częścią programu KM. Nie odczuwam potrzeby zwiększenia decybeli w otoczeniu, a jeśli taka potrzeba u mnie wystąpi, to - zamiast wysłuchiwać okrzyków trenera - nastawię sobie wieżę na cały regulator. :wink:
Teraz już wiem, że kopnięcia (do których nota bene nie mam tzw. warunków obiektywnych) i walka nożem (do których z kolei nie mam warunków psychicznych) nie są tym, co tygryski lubią najbardziej na świecie. Zresztą, czy ktoś kiedyś widział tygrysa walczącego kopniakami albo posługującego się nożem??? :wink:
Jedynie ostatni cel, jaki sobie postawiłam przychodząc na treningi KM, mianowicie podniesienie sprawności fizycznej został, przynajmniej w większej części, osiagnięty. Dawka ruchu serwowana przez trenera była optymalna. Odczuwałam zmęczenie, a jednocześnie nie padałam.
Poza tym - rozczarowanie.
Wracam więc jako ten syn marnotrawny na matę. Po burzliwym romansie zazwyczaj następuje wzmocnienie starego związku, na co ogromnie w tej sytuacji liczę.
Pozdrówka!
Napisano Ponad rok temu
No przykro mi to slyszec. Moge jedynie powiedziec, ze tez nie nawidze odpowiedzialnosci zbiorowej i u mnie w sekcji czegos takiego nie bylo. Ryki, krzyki tylko w przypadku ataku napastnika Co do walki z nozem.. No nie wierze, ze uczyli Cie walczyc nozem, bo to tylko w militarnej KM wystepuje :-] No kopniecia to co innego, bo to bardzo silna bron w kazdym sporcie kontaktowym. Podsumowujac wydaje mi sie, ze nieszczegolnie trafilas, a po drugie widocznie combat nie jest dla Ciebie. Wiec zycze dalszych sukcesow i rozwoju na macie. Pozdrowka.Przyznaję się - miałam romans. Krótki, lecz intensywny. Były emocje, oczekiwania, obietnice ... i nagle koniec! Powrót do rzeczywistości! :peace:
Dlaczego musiałam odejść?
Powody były nastęujące:
KM miała mnie podbudować psychicznie, postawić do psychicznego pionu, jak to się mówi. Zamiast tego na treningach słyszałam tylko - "bo zginiesz", "już nie żyjesz" itp. Być może są ludzie, których podobne wyrażenia mobilizują do działania. Mnie - osobę z urodzenia kontrsugestywną - doprowadzały do spadku zainteresowania tematem. Trudno poważnie traktować coś, co żywo przypomina prowincjonalny teatr.
Odpowiedzialność zbiorowa, czyli coś, czego absolutnie nie mogę pojąć. Jeżeli coś robię źle, oczekuję korekty, choćby i była w postaci uciążliwej. Natomiast zupełnie nie do zaakceptowania dla mnie jest pompowanie na kościach przez 15 minut tylko dlatego, że jakiejś jednostce zachciało się złamać przyjęte na treningu zasady.
Liczyłam, na to że nabędę nowe umiejętności. Tymczasem ...
Przypuszczam, że te żałosne pohukiwania i ryki są niestety częścią programu KM. Nie odczuwam potrzeby zwiększenia decybeli w otoczeniu, a jeśli taka potrzeba u mnie wystąpi, to - zamiast wysłuchiwać okrzyków trenera - nastawię sobie wieżę na cały regulator. :wink:
Teraz już wiem, że kopnięcia (do których nota bene nie mam tzw. warunków obiektywnych) i walka nożem (do których z kolei nie mam warunków psychicznych) nie są tym, co tygryski lubią najbardziej na świecie. Zresztą, czy ktoś kiedyś widział tygrysa walczącego kopniakami albo posługującego się nożem??? :wink:
Jedynie ostatni cel, jaki sobie postawiłam przychodząc na treningi KM, mianowicie podniesienie sprawności fizycznej został, przynajmniej w większej części, osiagnięty. Dawka ruchu serwowana przez trenera była optymalna. Odczuwałam zmęczenie, a jednocześnie nie padałam.
Poza tym - rozczarowanie.
Wracam więc jako ten syn marnotrawny na matę. Po burzliwym romansie zazwyczaj następuje wzmocnienie starego związku, na co ogromnie w tej sytuacji liczę.
Pozdrówka!
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I mowisz ze teatr KM wykonczyl cie zupelnie psychicznie? Przerzuc sie na kino.
Instruktor na pewno musial miec sadystyczne podejscie, za duzo sie filmow o marines naogladal.
Napisano Ponad rok temu
Natomiast zupełnie nie do zaakceptowania dla mnie jest pompowanie na kościach przez 15 minut tylko dlatego, że jakiejś jednostce zachciało się złamać przyjęte na treningu zasady.
hmmmm
jak dla mnie to jest to coś normalnego i pójdę nawet dalej - pożądanego
dla przykładu: jak najszybciej uciszyć rozmawiających podczas treningu - na kości i pompujemy!!! - efekt murowany
rzeczywiście nie zawsze mam ochotę robić pompki za czyjeś gadanie, ale bez przesady
pozdrowienia
Napisano Ponad rok temu
jeśli żeby mieć posłuch musi sie wydzierać to tym bardziej..
mozę rzeczywiscie jak wyzej kolega zwrócił uwagę jako przedstawicielka płci pięknej(niekoniecznie słabszej) nie nadajesz sie mentalnie na combat?! wracaj na matę..a z ciekawosci co trenujesz?!
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A więc w KM nie ma walki nożem??? 8O
Przypuszczam, że program kształcenia uległ pewnej modyfikacji, by sprostać komercji. Po prostu nóż robi wrażenie. Zwłaszcza na obywatelach płci męskiej, którzy swoją tożsamość dokumentują legitymacją szkolną.
Sądzę również, że wspomniane przeze mnie okrzyki (krzyki?) spełniają dokładnie taką samą rolę. Potrzebne są, by show mógł trwać ...
Tu czuję się w obowiązku wyjaśnić jedną rzecz - trener nie krzyczał na nas. On nas niby uczył krzyczeć.
Nie chcę mówić źle o trenerze, ale przyznacie mi rację, że nie jest rzeczą normalną, by facet przez cały miesiąc nie uśmiechnął się ani razu do kogokolwiek z nas. O czym to świadczy?
Napisano Ponad rok temu
pozdr. :wink:
Napisano Ponad rok temu
a moze panie trenujace w tej sekcji........ zwyczajnie nie byly w typie trenerafaktycznie sekcja bez uśmiechnetego trenera to sekcja bez przyszłości.....a moze on jest nieśmiały????
pozdr. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ja chyba nie mam jednak pojęcia o kravce ......
my z naszym trenerem to po treningu nie fraz nie dwa na browary biegaliśmy a po treningu w szatni jaja jak cholera - ale po prostu może nasz ma poczucie humoru a nie ma komplexów.
nawet sie nie uśmiechał jak ktoś zaliczał glebe po kopie w jaja itp. ?? u nas wtedy jest ogólnie dobry nastrój
luźniejsza atmosfera sie robi
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
ale o co beI za 20 lat zostań kaleką na wózku inwalidzkim......... he he he
Napisano Ponad rok temu
I za 20 lat zostań kaleką na wózku inwalidzkim......... he he he
8O ty o co ci chodzi
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kravka w warszawie
- Ponad rok temu
-
Policja w czasie wojny...
- Ponad rok temu
-
KM
- Ponad rok temu
-
" wierzchołków trójkąta" w walce z 3 przeciwnikami
- Ponad rok temu
-
KM - jakie ceny ?
- Ponad rok temu
-
Przykladowe oporzadzenie AT
- Ponad rok temu
-
Co to ??
- Ponad rok temu
-
kravat- kilka glupich pytan
- Ponad rok temu
-
Szkolenia
- Ponad rok temu
-
Sambo
- Ponad rok temu