Sojobo to aikidoka, ktory nie uwaza bokena i jo za kawalki drewna, a za bron. Fakt ze shihan sie na ciebie nie obrazi, jesli bokkenem bedziesz sobie na stazu majdrowal np. w kroczu, a potem rzucisz go jak pale baseballowa do "kunta". Pomysli sobie tylko o tym jaki z ciebie aikidoka i wyrobi sobie poglad na to jakiego masz nauczyciela. Nie dorzucaj tez raczej bokkena do ogniska (wszak to zwykly kawalek drewna) i nie piecz na nim kielbasek. Choc pewnie dziewczyny by sie zainteresowaly kolegą, ktory piecze kielbaski na czyms tak ciekawym.
Dbanie o bokken wynika z reiho, wynika ze wzgledow bezpieczenstwa (pekajacy na treningu bokken jest niebezpieczny nie tylko dla tych, ktorzy nim cwicza), wynika w koncu z faktu, ze w pewnym sensie bokken jest twoim partnerem treningowym i pozwala ci doskonalic aikido. Zwlaszcza jesli cwiczysz np. suburi. Jest "partnerem" choc to tylko zwykly kawalek drewna, a partnera, szczegolnie w aikido szanuje sie. Nawet bokserzy szanuja sie wzajemnie, choc piora sie po pyskach. Ale oczywiscie takie podejscie nie jest obowiazujace. Mozna tez cwiczyc w hakamach, ktore wygladaja jakby wlasnie wrocily z Camel Trophy albo spedzily rok na dnie szafy babuni pod stosem brudow. Mozna cwiczyc poklejonym, brudnym bokkenem, mozna cwiczyc w gi w kolorze mysim, maja brud za paznokciami nie umyte stopy. Ale ja w tym nie widze budo. Widze w tym za przeproszeniem wioche. Ale mozna, wszystko mozna...
Irimi, sorry, ale jak pisał Z. Krasiński w "Nie - Boskiej komedii" -
- Dramat układasz...Przecież Jeżykowi chodzi nie o to, aby - jak to obrazowo odmalowałes posługując sie klasycznym chwytem retorycznym od szczegółu do prawdy ogólnej doprowadzonej ad absurdum - żeby jo i bokken sponiewierać dokumentnie, ale o zdrowy dystans do przedmiotów martwych, a nie traktowanie ich jak relikwi.
Nie dajmy sie zwariować i więcej luzu - życie jest wtedy zdrowsze i przyjemniejsze :wink:
Ł. (zwolennik zdrowego i przyjemnego życia)