doszedlem po niedzieli do siebie, zliczyłem sumiennie wszystkie sińce i stwierdzilem, ze zostaję

jednakowoz tarmoszenie sie w zwyklym sweacie z ostrym szwem grozi na dluzsza mete dekapitacja, czas wiec pomyslec o jakims fraczku cwiczebnym.
wprawdzie na budokanowych treningach zaobserwowalem roznorodnosc strojow, ale profilaktycznie dopytam - czarny frak jest obligatoryjny, czy tez panuje radosna dowolnosc?
Bo nie kryje, ze standardowa miesista judoga memu sercu najblizsza... 8)
pozdrawiam,
mariusz