W miniony week-end odbyłem mój pierwszy w życiu staż aikido. Dało mi to możliwość poćwiczenia z różnymi, nieznanymi mi ludkami.
Abstrahując od części dydaktycznej tego wydarzenia, powstało we mnie pytanie - jak to robić?
Konkretnie chodzi mi o to, czy pozwalać wykonywać na sobie technikę, jeżeli po droze jest 100 miejsc, kiedy czuję, że mogę się wykręcic, czy też bezlitośnie przy najmniejszym zarejestrowanym błędzie uciekać z techniki.
Sam podczas tego spotkania ćwiczyłem z takimi co pozwalali i z takimi, co ni cholery nie chcieli odpuścić. Wiem z tąd, że zjednej strony sytuacja druga jest frustrująca, ale też mam świadomość, że skoro coś nie działa to chyba nie powinno udawać się, że działa i to jak fajnie.
Moje rozterki wynikają z tego, że nie należę do ludzi małych (nawet na stażu jeden koleś mi się spłakał w rękaw, żebym mu ręki nie sciskal bo będzie miał siniaki 8O 8O 8O





Jakie jest Wasze zdanie - podkładać się czy nie?
pozdrawiam