- Co do ości: Spróbój mradu wyciąć na zwykłej szlifierce i to z wolnej ręki ładną równąHeimdal z tego co widze to tamten mieczyk ma (racja nie zbrocze ) a osc (prawie na pewno, ale ciezko wyczuc po rysunku:). Zbrocze po prostu przyszlo mi do glowy jako pierwsze.
Po drugie co do wywazenia, to jako ze trzymales w reku (z pewnoscia;) nie jeden miecz, wiesz ze najlepsze wywazenie jest w odleglosci trzech palcow od jelca. A zeby otrzymac taki efekt, trzeba miec w miare ciezka glowice, a ta przy tym mieczu jest plaska i nie wydaje mi sie ze specjalnie ciezka.
- A z wyważeniem i głowicą to też nie takie oczywiste. Mój mieczyk z dzieciństwa :wink: /resor/ naśladujący pokracznie lekkie "jedynki" końca średniowiecza /coś jak ten typ. XVIII tylko, że smuklejszy/ ma głowicę "kielichową" o gabarytach...kielonka od ognistej wody 8) . No tyle, że ma zbrocze a od połowy do czubka ość.
Ale pamiętaj, że np. długie miecze celtyckie w ogóle nie miały wyważającej głowicy, tylko symboliczną blaszkę na końcu zaklepanego trzpienia, podobnie spatha i inne miecze z okresu wędrówek ludów, np. gockie czy miecze Hunów, jak ten wygrzebany w Polsce z Jakuszowic, w którym za głowicę robi gałka z bursztynu.
Dla odmiany miecze normańskie miały ciężkie jelce i głowice, jak np. mój typ X. wg. Petersena ze stalową, grzybowatą bułą i masywnym jelcem, a i tak średnio to to się nadaje do szermierki w dzisiejszym słowa rozumieniu.
Pozdrawiam i sory za niedostateczną ilość emotionikonów w ostatnim poście, mam nadzieję, że twej dumy ryserskiej nie nadwyrężyłem i rękawicą z kolczugi w pysk nie dostanę :wink:
Heimdall