Custom ładniutki c.d. - Odsłona
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś z jakiejś tam okazji, dostałem od kogoś kuchenny tasak. Tasak jak tasak, ale ten był nad wyraz niezwykły. Ostrze było niesamowicie wytrzymałe i stąd też tasak ten towarzyszył mi w wielu wyprawach, jako zwyczajna mała i bardzo poręczna siekierka. Był ze mną nawet w Afryce, gdzie doskonale sprawował się jako EDC Tym tasakiem można było spokojnie przecinać cienkie gwoździe, śruby. Rąbał sęki i doskonale rozłupywał kamienie, gdy zaszła taka potrzeba. Po naostrzeniu bardzo długo trzymał ostrze i zadziwiał wszystkich wytrzymałością.
Zainspirowany niektórymi nożami robionymi ręcznie, ich linią, nietypowym wykończeniem i unikatowością , tak sobie pomyślałem, że korzystając z metalu z jakiego jest zrobiony, można by zrobić ładny i ciekawy nóż. Ot taki custom. Mój custom.
Zaczęło się od projektu w komputerze. W programie Corel Draw wyrysowałem ostrze, korzystając z naturalnej budowy tasaka. Wyszło dość zgrabne ostrze.
Nie za krótkie, nie za długie, ot takie w sam raz jak na pierwszy ładniejszy custom. Zrobiłem zdjęcie tasaka i przeniosłem w Adobe Photoshop zarys noża na tasak. Obrobiłem ładnie w programie graficznym, czego wynikiem był kształt, który mi się podobał.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, było zgrubne wycięcie kształtu. Oszczędzę tutaj zdjęć, bo nie ma sensu pokazywać piłki tnącej stal. Cóż, nie raz wulgaryzmy potokiem wylewały się na podłogę, gdy w ramkę piły zakładałem kolejny brzeszczot... W sumie zmarnowałem 7 brzeszczotów... Jasne, mogłem wyciąć całość tarczą, ale nie chciałem przegrzać materiału, a tym samym stracić jego hardcorowych cech. Po wycięciu kształtu, zaczeło się wyrównywanie i podcinanie, by uzyskać konkretny kształt i wymiar. Mając w dłoni to co chciałem, postanowiłem ozdobić grzbiet noża ładnymi nacięciami. Pomysł dobry, ale wykonanie... Pilniki iglaki nie mogły chwycić metalu i szarpałem się z nimi jak szczur w pułapce.
Po walce która doprowadzała mnie już do szału, otrzymałem spodziewany wynik. Nie jest to może jubilerska robota, ale cóż, robię to po raz pierwszy. Wygląda całkiem zgrabnie, ciężkie i konkretne. Mimo dość bezczelnego traktowania, nadal ostry, czego wynikiem było kilka nowych blizn na palcach.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Teraz sobie pomyślałem, że fajnie by było wypolerować metal, żeby nie wyglądał tak paskudnie.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Do polerowania użyłem papieru ściernego, klocka drewnianego, kamienia ściernego, pasty polerskiej o dwóch gradacjach i podeszwy z filcu... Zrobiłem sobie też własnym sposobem pastę polerską, którą już kiedyś stosowałem i dawała niezłe rezultaty.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Przy pomocy wiertarki i kamienia doprowadziłem metal do jakiegoś tam, w miarę ładnego stanu. Ale postanowiłem jechać dalej. Na filc pasta polerska, nóż w rękę i jechane... Boże, to nie była praca, to była gehenna... Twardość metalu sprawiała, że pozbycie się największych rys kosztowało mnie sporo czasu. Godzina za godziną, powolutku odkrywało się lustrzane odbicie, które odbijając promienie słoneczne dawało mi poczucie dobrze wykonywanej roboty. Ale twardość metalu była taka, że płakać się chciało, a nie polerować. Kiedyś polerowałem dla znajomego miecz i cała praca została zrobiona w jeden dzień, a efekt był taki, że powierzchnia miecza była lustrem. A tutaj rysy, rysy, rysy...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zmęczony trochę polerką, postanowiłem się zabrać za rękojeść, by trochę odpocząć od żmudnego katowania ostrza. Wybrałem sobie ładny kawałeczek drewna - buk - śliczny, nic ino robić.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Trzeba było nawiercić dwa otwory pod piny. Nóż w imadło, wiertło małe do metalu i ... dupa... Wiertło nie wchodzi w metal... Myślę sobie, mam tępe wiertło, więc spacer do sklepu i zakup 3 wiertełek (na zapas). Jakże się zdziwiłem, gdy okazało się iż żadne z wierteł nie dało rady wejść w metal, śizgając się po jego powierzchni... Zakładam wiertło z jakimś tam wolframem i smuga niebieskiego dymu rozwiała się, a wiertło stało się gładkie jak moje kolano... Ostatecznie udało mi się uzyskać taki efekt:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Trochę zdenerwowany, lecę zatem do zakładu ślusarskiego by tam na wieeeelkiej wiertarce zrobili mi te dwie dziurki. Pan ślusarz, patrzący na mnie jak na idiotę po tekście, że nie mogę tego nawiercić, włożył nowe wiertełko w wiertarę i ... niestety, wiertło zrobił zgrzyt, zgrzyt, poszedł dym, odprysł kawałek wiertła i nic! Ślusarzowi opadła kopara, ale wyciągnął inne wiertło, zamocował, włączył strumień cieczy chłodzącej i z miną twardziela wjechał w metal. Po kilkunastu sekundach, dym, zgrzyt, chrup i ... poszło drugie wiertło... Ślusarz popatrzał i powiedział, że jak żyje, nie widział metalu, którego nie da się ruszyć wiertłem... Wziąłem mój nożyk z częściowo wywierconą dziurą i poczłapałem lekko podłamany do domu.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Po drodze obmyślałem sobie, jak przymocować okładki. Okleję rączkę szmatą, taśmą klejącą, zrobię nóż do rzucania, zaleje tworzywem, wyrzuce na śmietnik... Są kleje do metalu, które kiedyś stosowałem przy naprawie broni i zdały doskonały rezultat. Pierwszy to Chester Metal Super (metal molekularny w postaci dwuskładnikowej tiksotropowej pasty) a drugi to MAGNUM STAL. Problem w tym, że nie miałem zielonego pojęcia, czy sklei on metal z drewnem... Dolina totalna...
Zaliczone trzy zakłady ślusarskie i nic... Nikt nie może nawiercić otworów... W jednym zakładzie starszy Pan stwierdził, iż tasak zrobiony był z przedwojennej stali o oznaczeniu 500, która była wykorzystywana na ... specjalistyczne narzędzia. Fajnie, ale co z tego, jak ja nie mogę dziur sobie zrobić. Pozostaje albo zakup drogiego wiertła z widią do metalu, bądź odpuszczenie metalu na rączce...
Kolejny dzień i spacer do firmy która specjalizuje się w produkcji części metalowych na obrabiarkach CNC. Miły Pan na moje słowa o niemożności wiercenia z uśmiechem bierze nóż i zakłada do pięknej i wielkiej wiertarki. Ustawia coś w niej, zmienia wiertło i odpala cały sprzęt. Piiiiiiiiiii, szszszszszszsz i .... nic... Jego mina była niewąska. Stwierdził, że łożyska wierci tym wiertłem, a tutaj tylko porysował powierzchnię...Widać, że Pan ambitnie podszedł do problemu, bo poleciał po nowe wiertło. Jest!! Wiertło z prędkością ślimaka wchodzi w metal i po ... półgodzinnym wierceniu mam już jeden otwór!! Alleluja!! Podejście do drugiej dziury. Jeszcze wiertło się nie wgryzło, gdy tymczasem po prostu wiertło pękło... Panu kopara zjechała do ziemi... Biorę nóż z jedną dziurą i w połowie ucieszony idę do domu.
Nóż leży na półce, a ja robię piny. Miedziana rurka, poxipol, druty do środka. Miedziana rurka i druty wciskane na siłę. Miedziana rurka i dwa stalowe pręciki i miedziane druty. Miedziana rurka, druty miedziane i stalowy środek. Mam zrobione cztery komplety pinów i duma rozpiera mą pierś!! Jeszcze nie doszlifowane i niewypolerowane, ale coś tam już widać
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Wkurzony wierceniem i po poruszeniu wszystkich znajomych, wreszcie znalazłem kogoś, kto ma wiertło z widią do metalu. Wycieczka do niego, pół godziny wiercenia i mam. Wreszcie mam te paskudne dziury!!!!! Alleluja!!!
Zdobyłem ładne kawałki forniru, które mają dodać uroku drewnianym okładkom. Fornir piękny!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Wstępnie wyszlifowane okładki, na to klej, paski forniru, klej, jeszcze jedna warstwa forniru i całość spięta ściskami i do suszenia na 24 godziny!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zanim wszystko ładnie przeschnie, pora zabrać się za dalsze polerowanie!! ( Ciekawe, czy w końcu oda mi się uzyskać lustro na powierzchni tego metalu, czy też jednak nie dam rady mimo wysiłków i chęci. Na początek zjechałem papierem ścierny dotychczasowe ślady polerowania i zacząłem od początku. Po prostu przy próbach wiercenia otworów, wypolerowana część ostrza porysowała się od imadła, wiertła itp. Albo wyjdzie, albo będzie prawie mirror finish... Muszę kupić nowy kawałek filcu, bo ta stara podeszwa z filcu się jakoś dziwnie zmniejszyła i starła...
Filc kupiony, polerka trwa!!! Mozolnie i diabelnie ciężko...
W przerwie polerowania, zabrałem się za okładki. Drewno wyschło sobie pięknie i widać jak cudownie wygląda połączenie jasnego drewna z ciemnym fornirem. Wiercenie otworów w drewniw na szczęście nie było problemem. Potem skręcam całość śrubami i jazda papier ścierny do ręki! Po pewnym czasie szlifowania, zaczęły się wyłaniać zarysy tego, co chciałem uzyskać!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Chciałoby się już założyć piny i wykończyć szlifowanie, ale jeszcze ... polerowanie... (((
Po iluś dniach żmudnego polerowania, wreszcie osiągnąłem efekt, który dał mi poczucie dobrze zrobionej pracy. Na zdjęciach poniżej wyraźnie widać różnicę między wypolerowanym ostrzem, a rękojeścią która będzie schowana pod drewnianymi okładzinami.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No to wreszcie nadeszła pora na zrobienie okładek. Cóż, nie ukrywam, iż tego bardzo się bałem, bo nie czuje się za dobrze w obróbce drewna. Miałem już przyklejony fornir i wstępnie nadany kształt, więc pozostało delikatne wykańczanie. Śrubami ścisnąłem okładki razem, papier ścierny do ręki i jazda!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Po jakimś czasie (długim) wreszcie zaczęły się pojawiać kształty, które zaczęły mnie powoli zadawalać.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Jeszcze trochę kombinowania i wreszcie można przystąpić do montażu. Najpierw okładka posmarowana delikatnie klejem, potem w nią piny, na to nóż, potem druga okładka z klejem i całość w ściski i do schnięcia!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Ładnie wyschło, więc papier ścierny do ręki i powolna obróbka. Piny zeszlifowane pilniczkiem, drewno ładnie obrobione. Przyszła kolej na terpentynę z woskiem. Kilkanaście razy wcierane w drewno, aż zaczęło ładnie wyglądać. Przejechanie szmatką po całości i mamy efekt końcowy!!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
No i tak zrobiłem pierwszy custom. Praktycznie od podstaw. Jasne, daleko mu do piękna noży wytwarzanych przez profesjonalistów, ale zważywszy na fakt, iż to mój pierwszy, zadowolony jestem z wyników pracy. Zrobię jeszcze kilka zdjęć i zamieszczę.
Pragnę podziękować Piterowi za wyjaśnienie jak zrobić piny, a także tym, którzy wspierali mnie duchowo przy robieniu noża.
Pozdrawiam
Jumbo
Napisano Ponad rok temu
Mosaic pinsy wymiataja ...
Respect ...
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Gratuluję pomysłu i wytrwałości. :peace: A opis pracy jest rewelacyjny.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
czemu zrobiles taki "kuchenny" projekt ze szlifem plaskim czesciowym?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Naprawde niezly nozyk. ale co to za stal ze sie cholera nie daje obrabiac??
Tyle strat przy robocie i taka wytrwalosc.
Ja bym chyba odpusscil, dlatego jestem pod wrazeniem
KKamiLL
Napisano Ponad rok temu
Kąt zrobiłem dość duży, bo taki narzucał mi kąt tasaka, a ja nie czułem się za mocno by go bardzo zmieniać. Wiem, jakie popełniłem błędy, na co zwrócić uwagę przy robieniu, no i chyba zainwestuje w kilka lepszych narzędzi, bo jednak klasyczne domowe słabo się sprawdzają.
Za mało wprawy. Ale z czasem, jak będę robił drugi nóż, to pokombinuję.
I jeszcze kilka zdjęć.
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Gratulacje Jumbo.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
5 następnych tematów
-
Custom ładniutki
- Ponad rok temu
-
Fallkniven a la Strider
- Ponad rok temu
-
Kooniowe sprzęty...
- Ponad rok temu
-
chinski "pedzel smierci"
- Ponad rok temu
-
kooniowe instrumenta
- Ponad rok temu