Napisano Ponad rok temu
Re: Vovinam - kilka fotek
Nie cwicze, bo mam zone, dziecko, prace do ktorej przychodze na zmiane, raz na noc, raz w dzien i mieszkam 50 km od Warszawy.
Przestalem cwiczyc gdy zajalem sie uzupelnianiem brakow w edukacji (kiedy przychodzilem do Pana na zajecia, mialem wyksztalcenie podstawowe, porzucilem szkole srednia...)
Gdy poznalem moja zone, stwierdzilem, ze moje zarobki nie wystarcza i postanowilem uzupelnic edukacje. Treningi uzyskaly nizszy priorytet i wypadly z grafiku. Jakies trzy lata temu dostalem sie na studia (tu nie moge sie powstrzymac od uwagi, ze praca, rodzina i dzienne studia to naprawde ciezkie przezycie). Na drugim roku nie wytrzymalem tempa, po przymusowej nieobecnosci na uczelni (moja praca wymagala wyjazdu), tak wiec celu calej operacji nie osiagnalem.
Nie trenuje juz nie wiem od kiedy, ale od bardzo dawna.
Szczerze mowiac rozwazalem powrot na treningi w tym roku, ale okazalo sie ze mojego grafiku w pracy nie da sie dostosowac - moglbym przychodzic na zajecia do Pana tylko w soboty. (gdzie indziej pisalem o mojej niecheci do nadmiernej ilosci form i VTC :-) ). Ostatnio odkrylem, ze Martius prowadzi zajecia w weekendy, wiec na razie chodze sobie do niego i staram sie ponownie przyzwyczaic organizm do nie tracenia oddechu po trzech ruchach. Na razie jest bardzo kiepsko, ale jak mowi Pismo "kazda mozolna praca przynosi efekt".
A dlaczego VVD? Bo VVD podoba mi sie najbardziej ze wszystkich sztuk walki - ma kopniecia, uderzenia, dzwignie, duszenia, rzuty. Jest bardzo nowoczesne. Nie ma w nim sciemniania i czarodziejstwa obecnego w niektorych innych szkołach. Jest bardzo praktyczne. Nie wymusza walki w jeden okreslony sposob (np. zawsze do zwarcia, albo zawsze przeciwnika na dystans) - ja wierze, ze walka toczy sie tak, jak okolicznosci dyktuja, a na VVD mozna tak cwiczyc. Jest nadal bardzo egzotyczne - mało kto wie, jak VVD wyglada, ma to pewien smaczek. To z rzeczy ogolnych.
A najwazniejsze jest to, ze VVD ma bardzo dobra kadre instruktorska. Ja zaczynalem trenowac u Bernarda - to byl jedyny instruktor z mi znanych w tamtym czasie, ktorego mozna bylo sprobowac rzeczywiscie uderzyc podczas demonstracji techniki, ktory sparrowal na kazdym treningu ze swoimi wychowankami, ktory przyznawal sie do swoich błedow, z ktorego mozna bylo zazartowac na treningu (robil to niejaki Maciek, a mysmy za niego pompowali).
Pan osobiscie jest drugim przykladem instruktora, ktorym polskie sztuki walki moga sie szczycic. Treningi Pan prowadzi inaczej niz Bernard, ale wychowal Pan wielu swietnych instruktorow. Mysle, ze jest bardzo malo osob, ktore mozna by z Panem, jako instruktorem porownac. Nie chodzi tu wcale tylko o poziom techniczny, ale o Pana podejscie do sztuk walki.
Po prostu VVD ma wszystko, czego trzeba. Ja juz co prawda nie wierze, ze dojde do jakiegos ludzkiego poziomu w sztukach walki, ale nadal uwazam, ze wroce do trenowania. Nadal uwazam sie za VVDSinh, a to ze laze turystycznie na mate Jiu Jitsu wcale tego nie nie zmienia. Nie uwazam sie za studenta Jiu Jitsu. I jak ludzie mnie pytaja co trenowalem to najbardziej sie boje tego, ze ktos sobie wyrobi kiepskie zdanie na temat poziomu VVD patrzac na moj osobisty poziom.
Dobra, koniec tych wynurzen.