YIQUAN - najnowszy artykuł
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
>Wydawało mi się, że Yiquan jest trudny, ale po przeczytaniu tekstu Wang Xiangzhai'a myślę, że jest bardzo trudny. "Jedno jest dwa ....itd"
>To jeszcze gorsze niż analiza wiersza (Co autor miał na myśli, a co chciał powiedzieć, tylko mu się nie udało?).
>Czy ja jestem tak niepojętny, Czy symbole są dla mnie niedostępne i niezrozumiałe,
Po prostu inna kultura, inny system pojęć, inne odniesienia.
>Czy nauczyciel nie miał ochoty nauczyć? Tylko po co w takim razie pisał? Może potrzebował kasy za publikację?
Dla przeciętnego Chińczyka, wychowanego w środowisku kultury taoistycznej i buddyjskiej pojęcia i sformułowania, którymi posługiwał się Wang były właściwie oczywistościami. Nie to, że rozumieli o czym mowa, ale przynajmniej na takim poziomie "klepania formułek". W każdym bądź razie w odróżnienia od nas oni nie mieli raczej wrażenia, że to coś dziwnego i niezrozumiałego.
Dla wykształconego Chińczyka, mocniej związanego z taoizmem, czy buddyzmem, siedzącego w różnych praktykach "qigongowo-medytacyjnych", czy klasycznych systemach wewnętrznych, było to raczej całkiem zrozumiałe.
A Wang pisał to jako "materiał uzupełniający" dla swoich uczniów, którzy mieli z tym kontakt od strony praktycznej na co dzień. Jego książki powstały właściwie jako broszurki, rozprowadzane tylko wśród uczniów. Ponadto akurat w przypadku tego tekstu, Wang zrezygnował z jego upublicznienia. Leżał gdzieś w szufladzie, aż udostępniła go jego córka.
Wang stopniowo zmieniał sposób tłumaczenia. Początkowo to były jeszcze typowe klasyczne pojęcia. Potem widząc ich niedostatki próbował posługiwać się paradoksami, inspirowanymi buddyzmem chan. Wreszcie w końcu w jakimś stopniu starał się odwoływać do pojęć współczesnej nauki.
Yao Zongxun, dzięki temu, że w praktyce, pod okiem Wanga poznał to o czym ten mówił, a jednocześnie miał już nowoczesne wykształcenie, był w stanie już powiedieć o tym samym językiem bardziej dla nas przystępnym. Dlatego ćwiczący yiquan nie muszą teraz przejmować się takimi "mistycznymi" tekstami, bo teraz mamy już na ten temat prace posługujące się "ludzkim językiem".
Dlaczego więc przetłumaczyłem i udostępniłem ten tekst? Żeby osoby zainteresowane mogły lepiej orientować się jak kształtował się yiquan, jak ma się do klasycznej chińskiej filozofii i nauki. Żeby tym, którzy zafascynowani są klasyczną chińską filozofią, a yiquan wydaje sie im "za mało filozoficzny", wyjaśnić, że ona w yiquanie jest, i to jak najbardziej autentyczna. Że głębia filozofii to nie to samo co fantazyjne spekulacje i nawiedzony bełkot. Jednocześnie, żeby tym, którzy zainteresowani są praktyką, skutecznością działania, a nie "mistycyzmem" wskazać, że te "mistyczne" teksty mają ścisłe odniesienie do praktyki.
Napisano Ponad rok temu
Dla przeciętnego Chińczyka, wychowanego w środowisku kultury taoistycznej i buddyjskiej pojęcia i sformułowania, którymi posługiwał się Wang były właściwie oczywistościami
Czy to oznacza że jesteśmy z góry skazani na porażkę...
Wiesz czasami odnosze wrażenie (tylko błagam niech nikt tego nie bierze do siebie) że te formułki wspaniale wpływają na "tajemniczość szkoły" i bardzo dobrze maskują niewiedze. Zawsze można walnąć przypowieść o wężu i szklance mleka i powiedzięć a teraz sobie pomedytuj nad tym
Ja też większości tych stwierdzeń nie rozumiem lub prawdopodobnie rozumiem je opacznie no cóż jestem tylko białym z nazwagą. A może by tak spróbować powiedzieć to po polsku.
A więc pytanie jak można powiedzieć:
"Jedno jest dwa ....itd"
tak aby pasowało do naszego kręgu kulturowego...
np. tam gdzie wódka tam i zagrycha (to oczywiście żart) teraz poważnie
(moje rozumienie) każda obrona jest też atakiem a więc najlepszą obroną jest atak... oczywiście to duże spłaszczenie.
Pozdrawiam i idę przeczytać jeszcze raz
ps. ale gratuluje artykułu całość materiałów może być naprawdę cool
Napisano Ponad rok temu
Dla przeciętnego Chińczyka, wychowanego w środowisku kultury taoistycznej i buddyjskiej pojęcia i sformułowania, którymi posługiwał się Wang były właściwie oczywistościami
Czy to oznacza że jesteśmy z góry skazani na porażkę...
Równie dobrze stwierdzić by można, że poprzez ograniczenia swojego sposobu myślenia, to oni byli skazani na porażkę, a przynajmnie na niedostrzeganie rzeczy z naszej perspektywy oczywistych Czyli remis
Wiesz czasami odnosze wrażenie (tylko błagam niech nikt tego nie bierze do siebie) że te formułki wspaniale wpływają na "tajemniczość szkoły" i bardzo dobrze maskują niewiedze. Zawsze można walnąć przypowieść o wężu i szklance mleka i powiedzięć a teraz sobie pomedytuj nad tym
Dokładnie. A niektóre ludziki walą właśnie najchętniej do takich szkół, bo się im wydaje, że "tam jest filozofia"
Ja też większości tych stwierdzeń nie rozumiem lub prawdopodobnie rozumiem je opacznie no cóż jestem tylko białym z nazwagą. A może by tak spróbować powiedzieć to po polsku.
Pewnie, że można po polsku. Można i po chińsku, a mimo to w sposób bardziej zrozumiały. Ale chińskim filozofom sprzed 2000 lat nie powiesz, żeby to po polsku prosto wytłumaczyli Mistrzowie qigong czy taiji z XIX, czy początku XX wieku też nie spełnią tej prośby. Współcześni zaczynają "unaukowiać", ale najczęściej albo odbywa się to kosztem spłycenia, albo robi się dziwny mix niespójnych pojęć chińskich i zachodnich. Szczerze mówiąc, to uważam, że my w yiquanie jesteśmy w wyjątkowo korzystnej sytuacji, że już na początku XX wieku pojawił się mistrz xingyiquan, wykształcony tradycyjnie, o świetnych umiejętnościach, z znajomością rzeczy od strony praktycznej, a jednocześnie pod wpływem "nowej kultury" (okres silnych wpływów zachodniej kultury i nauki) zaczął on patrzeć krytycznie na tradycyjne teorie. Dzięki temu jednak, że od praktycznej strony doskonale wiedział o czym one mówiły, łatwiej mu było przynajmniej próbować wyrazić to w lepszy sposób. On zaczął, a jego uczniowie to kontynuowałi. Czyli mamy już za sobą kilkadziesiąt lat pracy, podczas gdy inni dopiero teraz zaczynają ten proces. Przeklad tego tekstu to taki przyczynek do stworzenia obrazu "skąd przyszłiśmy i którędy szliśmy".
A więc pytanie jak można powiedzieć:
"Jedno jest dwa ....itd"
tak aby pasowało do naszego kręgu kulturowego...
np. tam gdzie wódka tam i zagrycha (to oczywiście żart)
Dlaczego żart? To jest bardzo dobry przykład. Wart stosowania. Bo można go zastosować tak samo, ale od razu wystąpi odpowiedni dystans to tej "koncepcji filozoficznej", by nie doszukiwać się w tym nadmiernej tajemniczości.
Napisano Ponad rok temu
Równie dobrze stwierdzić by można, że poprzez ograniczenia swojego sposobu myślenia, to oni byli skazani na porażkę, a przynajmnie na niedostrzeganie rzeczy z naszej perspektywy oczywistych Czyli remis
Dlaczego remis:?: Idąc Twoim tokiem rozumowania przegrali. Dowodzą tego np. wojny opiumowe. Biała filozofia walki (bo przecież chyba nikt nie kwestionuje jej istnienia) pokonałą azjatycką (podobno słowo żółta jest obraźliwe jeśli tak to dlaczego biała nie??). Może to jest ten powód dla którego byle ulicznik zaprawiony w boju leje zaprawionego w dysputach wieloletniego adepta kung fu. I to bez względu na to czy ten pierwszy jest "zaprawiony" czy też trzeźwy.
Pewnie, że można po polsku.
A może by tak spróbować powiedzieć to po polsku.
Jeśli można ująć to jak dla białego oraz patrz mój początkowy wywód byłoby to lepsze. to może zamiast czytać księgę pięciu kręgów kolegi Mushasiego poczytamy św. Tomasza z Akwinu obaj się bodajże dożąc do doskonałości nie znajdowali zbyt dużo czasu na mycię się.
A teraz dość prosta zagadka: Kto to powiedział i co miał na myśli:
cytat
...coś może być, choć nie jest, coś zaś jest. To, co może być, określa się jako bytowanie w możności. Z kolei to, co już jest, określa się jako bytowanie w akcie. Lecz bytowanie jest dwojakie
koniec cytata
albo to
cytat
...I ponieważ powstawanie jest pewną przemianą zachodzącą od niebytowania lub niebytu do bytowania lub bytu, niszczenie zaś - przeciwnie - winno przebiegać od bytowania do niebytowania, to należy podkreślić, że powstawanie nie poczyna się z jakiegokolwiek niebytowania, lecz jedynie z takiego niebytu, jakim jest byt w możności.
koniec cytata
Pozdrowienia
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego remis:?: Idąc Twoim tokiem rozumowania przegrali.
No, ja raczej przedstawiłem jedną stronę medalu, a nie cały tok myślenia.
Dowodzą tego np. wojny opiumowe. Biała filozofia walki (bo przecież chyba nikt nie kwestionuje jej istnienia) pokonałą azjatycką
Wygrała broń palna (zainspirowana zresztą wynalazkiem Chińczyków). Akurat wypadło na okres stagnacji nauki chińskiej. Do XVI wieku nauka i technika chińska pod każdym względem była przed Europą.
Gdyby nauka Chin/Wschodu przegrala, to bym się teraz nie uczył yiquanu Mówię remis, bo bodźce do rozwoju wędrują w obie strony.
Może to jest ten powód dla którego byle ulicznik zaprawiony w boju leje zaprawionego w dysputach wieloletniego adepta kung fu.
Głównym powodem jest raczej to, że obecnie tacy wieloletni adepci kung fu nie walczą.
A teraz dość prosta zagadka: Kto to powiedział i co miał na myśli:
cytat
...coś może być, choć nie jest, coś zaś jest. To, co może być, określa się jako bytowanie w możności. Z kolei to, co już jest, określa się jako bytowanie w akcie. Lecz bytowanie jest dwojakie
koniec cytata
albo to
cytat
...I ponieważ powstawanie jest pewną przemianą zachodzącą od niebytowania lub niebytu do bytowania lub bytu, niszczenie zaś - przeciwnie - winno przebiegać od bytowania do niebytowania, to należy podkreślić, że powstawanie nie poczyna się z jakiegokolwiek niebytowania, lecz jedynie z takiego niebytu, jakim jest byt w możności.
koniec cytata
Mówił o Bogu. Takie tam proste wywody, bez mistycyzmu i tajemniczości
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Info dla chenowców
- Ponad rok temu
-
Modliszka czy yiquan? Pomocy.....
- Ponad rok temu
-
Kung Fu a WuShu
- Ponad rok temu
-
O Yao Zongxunie
- Ponad rok temu
-
national geographic
- Ponad rok temu
-
Jaki to styl...
- Ponad rok temu
-
Chin na
- Ponad rok temu
-
cudze chwalicie swego nie znacie!
- Ponad rok temu
-
taiji z pilka clips
- Ponad rok temu
-
clip Chen taiji
- Ponad rok temu