Re: ROZNICE: 1. Ikkyo (ikkajou)
Tak na powaznie, to tak jak napisalem wyzej - jesli chce byc usmiechniety, to przez cale zycie cwicze usmiech, a nie grymasy zeby sprawdzic jak to jest kiedy sie nie usmiecham...
To na pewno jest jakis pomysl. Wg mnie troche ryzykowny. Moze sie ten usmiech po jakims czasie okazac zwykla Geba(prosta aluzja, lecz nie zaluzja :wink: do Gombrowicza...) No ale to nie moje zeby sie szczerza w tym usmiechu
Co do pocztkujacych, to chyba mnie zle zrozumiales i stad te cale nieporozumienie z Uchideshi ...
Ja pamietam jak sam raczkowalem robiac ikkyo. Mialem instruktora 5 dana i chcialem robic jak on. On nie byl super pedagogiem i usilowal tez mnie nauczyc tak jak on robil na swoim poziomie. Tez nie dyskutowalem, mialem do niego zaufanie ze facet wie co robi...
Tak ze To jest slepa uliczka. Ale ani ja, ani on o tym nie wiedzielismy. Kosztowalo mie to potem 3 lata "oduczania sie" majac 2 dana :wink:
Dlatego teraz, z perpektywy, mysle o tym inaczej. Ta
prosta droga o ktorej mowisz, to nawet dla nas jest zbyt prosta, zbyt na skroty, to jest palenie etapow. A co mowic dla tych nieco bardziej poczatkujacych niz my?
Teraz, 30 000 ikkyo pozniej zaczynam co nieco moc robic to co on wtedy robil i mi pokazywal, nadal dosc koslawo jednak...