Znowu Golenie. Sorry.
Napisano Ponad rok temu
Taka informacja podzielil sie ze swoimi studentami mgr od medycyny sportu na AWF.
Wasze opinie.
Napisano Ponad rok temu
dlatego naparzanie we framugę drzwi jest bezsensu
(chociaz na stare lata sie przydaje, jak ktos nie ma czasu oglądać prognozy pogody :wink: )
Napisano Ponad rok temu
BTW. mój kumpel z treningów, student, chudzina- poszedł na prześwietlenie nadgarstka. lekarz który oglądał rentgen (Roentgen :wink: ) powedział: "ale Pan to intensywnie fizycznie pracuje, pewnie budowlaniec?"
do Pawelek: nie mam dostępu do tego VHS'a
Napisano Ponad rok temu
A co do samego utwardzania kości goleniowej to jest to mniej więcej taka sama bzdura jak utwardzanie koście seiken. W końcu nie walczymy z betonem czy innymi twardymi przedmiotami. Osobiście wychodzę z założenia, że skoro przeciwnik też jest człowiekiem, to wytrzymałość moich części atakujacych nie musi być niewiadomo jak wielka aby spustoszyć jego środkowisko
Tak więc, bez przesady
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zminilem worek , na miejsce rozwalonego , na troche ciezszy ale krotszy , wiec inaczej sie bujal......w kturejs minucie , praktycznie z calej sily ( nie trafiwszy w worek ) walnolem w belke na ktorej jest powieszony ...
Bol - oczywiscie , krew - tez , ale nic poza tym , ani opuchniecia , ani siniaka czy bolu okostniej
znaczy sie utwardznie sie przydalo , aha kije baseballowe , to wiecej sprawa psychiki niz piszczela...
Milej nocy
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Miałem kiedyś taki stan przed pierwszą deską. Stałem i patrzałem A deska nic, nawet rysy na niej. Właśnie trzeba było ją pacnąć z całeś siły. No i stałem i stałem i wreszcie jak jej nie przywalę a tu nie ma blokady. Deska poszła. No to kładę dwie deski i ładuję, i trzy i cztery i pięć - i tujuż tak łatwo nie było, ale poszło. Najtrudniejsza była 1 deska, to tu złamałem parierę psychiczną
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś z kolegą łamaliśmy dachówki. Oczywiście w moim przypadku skończyło się pęknięciem torebki stawowej, ponieważ nie uderzyłem precyzyjnie.
Słyszałem też o gościu, który od ciągłego utwardzania goleni dostał odwapnienia kości i teraz chodzi o kulach.Ile w tym prawdy?Nie wiem.Ale
jestem przekonany że stan w którym będziemy mogli bezboleśnie łamać
piszczelami kije baseballowe powinien przyjść w toku treningu.
Napisano Ponad rok temu
Tak jest, paradoksalnie kości podlegają stałym przemianom w organiźmie. Zwiększa sie ich gęstość i narastają tam gdzie są bardziej wykorzystywane a zmniejszają obwody tam gdzie nie są aż tak bardzo. Wg badań naukowych statystycznie nasz szkielet w kompletny sposób zmienia się co 10 lat Czyli co 10 lat mamy nowe gosci
A co do samego utwardzania kości goleniowej to jest to mniej więcej taka sama bzdura jak utwardzanie koście seiken. W końcu nie walczymy z betonem czy innymi twardymi przedmiotami. Osobiście wychodzę z założenia, że skoro przeciwnik też jest człowiekiem, to wytrzymałość moich części atakujacych nie musi być niewiadomo jak wielka aby spustoszyć jego środkowisko
Tak więc, bez przesady
Ale na ten przyklad moj seiken nie jest tak twardy, jak ząb przeciwnika, albo jego czolo. A juz na pewno te male kostki sa slabiuskie. A jak walimy przeciwnika naszymi seikenami w rozne czesci jego kontsrukcji, to nasze seikeny wala ciagle, a u przeciwnika to sie rozklada na te walone lokalizacje.
Ja tam sobie wole troche poutwardzac.
Napisano Ponad rok temu
czy kosci goleniowe sa zatem na tyle twarde by zlamac kij bejsbolowy lub nawet dwa niewspominajac juz o trzech??????
Caly widz polega na tym, ze jak sie dobrze zamachniesz i zlamiesz, to jest OK i nie boli. Ale jak nie zlamiesz, to boli i zadne utwardzenie nie pomoze.
Napisano Ponad rok temu
No wiec jak wytrenowac psychike (nie tylko jesli chodzi o kijki bejsbolowe)?
Moze regularnie walić psychiką o framugę?
Napisano Ponad rok temu
Osobiście wychodzę z założenia, że skoro przeciwnik też jest człowiekiem, to wytrzymałość moich części atakujacych nie musi być niewiadomo jak wielka aby spustoszyć jego środkowisko
, musisz być przygotowany na walkę z nadczłowiekiem.
-------------------------------------------------------------------------------
Gdyby się zastanowić to jest na to nawet znikoma szansa! Ludzie na ogół zaczynają trening MA żeby umieć się bronić albo po prostu czują taką potrzebę, wybitnie rzadko zdaża się żeby ktoś trenował żeby móc wykorzystać ręce i nogi jako broń w czasie rozboju/napadu. A nawet jeśli tak jest to tacy ludzie szybko tracą motywację i przerywają trening. przez co marni z nich fighterzy....bo nie każdy potencjalny napastnik jest fighterem(na szczęście:P )
Kolejny czynnik to filozofia jaką przekazuje nam sensei, trener, mistrz, czy grandmaster ( ) która przecież radzi nam unikać walki.
Dalej, na treningach wyładowuje sie dużo agresji przez co człowiek staje się spokojniejszy.
Po licznych kontuzjach bardziej uświadamia sobie jakie konsekwencje może ponieść po ew. walce.
Wygląda na to, że możemy się trochę zrelaksować, a nasze karki odpocząć od wiecznego oglądania się za siebie
Oczywiste są skokszone wyjątki które nie widzą życia poza siłownią, klubem kick i ulicą...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Wymarzony nauczyciel
- Ponad rok temu
-
Jak budujecie kondycję do walk ?
- Ponad rok temu
-
Full-contact i dobre zdrowie
- Ponad rok temu
-
Jak wyglada kumite w Twoim stylu karate
- Ponad rok temu
-
Stare dobre Karate
- Ponad rok temu
-
Dostałem awans :-)
- Ponad rok temu
-
Ksiazkowe ABC karateki.
- Ponad rok temu
-
Upraszczać czy nie? - ewolucja karate
- Ponad rok temu
-
Z archiwum x karate kyokushin
- Ponad rok temu
-
Karateka na wakacjach
- Ponad rok temu