ulica a sport
Napisano Ponad rok temu
sorry ze mnoze tematy ale tylko tak moge cos wyslac
Marcin jak sam wspomniales to nigdy nie musiales tluc sie na ulicy z kims kto chce cie obrabowac albo zrobic Ci krzywde. ja niestety mam takie doswiadczenia z czego sie bynajmnie nie ciesze bo to zawsze pozostawia jakies urazy czy leki psychiczne....
zacznijmy od Twojego stwierdzenia ze np kopnac kogos w krocze to mozna go ciezko uszkodzic - wiesz ja walnelem goscia w krocze z kopa(startowal do mnie z nozem) i zatrzymalo go to na jakies cwierc sekundy i i startowal do mnie z powrotem, to byl szok dla mnie musialem poprawic drugi laczkiem w brzuch co spowodowalo jedynie ze odlecial na jakies dwa metry do tylu (gosc byl wiekszy ode mnie i bardzo mocno umiesniony wiec nie oszczedzalem na sile kopow) i momentalnie znow lecial do mnie spowrotem - wiec sobie pobiegalem jako ze byl z kolegami i wyobraz sobie ze bylo to o godz 14, w bialy dzien w parku w srodku miasta, na oczach wielu ludzi.... kolesie nie mogli mnie dogonic (no coz adrenalina mi skoczyla jak uslyszalem zajebac skurwysyna) dobiegnel do mojej firmy i zadzwonilismy po Policje, ktora nie dosc ze przyjechala po godzinie to jeszcze odmowili wszczecia postepowania bo mi sie nic nie stalo
za to dostalem od nich rade: " nastepnym razemj to nich Pan komus solidnie dopierdoli i nam tego bron Boze nie zglasza"
wiesz mialem jeszcze pare groznych sytuacji i nigdy nie zdarzylo mi sie zeby gosc startowal sam do mnie.... moze mi wiec powiesz jak bez walenia w punkty dasz sobie rade z banda sterydow
moj kolega zaostal napadniety przed swoja klatka wieczorem (bylo ciemno) przez dwoch sterydow ktorzy byli kompletnie czyms nacpanie i nie czyli w ogole bolu. moj kolega cwiczy akurat boks wiec walil po ryjach tak ze twarze im pomasakrowal i polamal sobie gosci dloni a oni wciaz do niego szli - juz nie mogl ich nawet zatrzymac bo nie mial sily i w ostatniej sekundzie (dla niego) pojawila sie policyjna suka....
ja kiedys tluklem sie z rosjaninem (jeden zazdrosny idiota go na mnie naslal) i dostalem kopa w krocze ktory po prostu przyjalem i walilem dalej az gosc sie nie podniosl, na drugi dzien nie moglem chodzic, moja moszna byla pelna krwi i bolalo prze ponad miesiac - ale mnie ten kop nie zatrzymal....
takich przykladow moge dac ci wiecej... adrenalina zmiania caly uklad zeby kogos zabic tak gola reka to musialbys byc naprawde wielki...
widzisz nie wiem kogo walnela ta dziewczyna, sam mowiles ze z poprawczaka wiec pewnie inne dziecko, ktore jeszcze nie mialo uformowanej dobrze kosci czaszki, problem polega na tym ze ona miala pecha i nie wiem czy tak naprawde walczyla o zycie...
wiesz znam goscia co dostal nozem w klatke (przezyl) tak na dzien dobry a potem tylko wyjeli mu portfel z kieszeni. powiedz mi jakie masz szanse walki Twoim sportowymi metodami z gosciem lub paroma ktory nie waha sie nie ma zadnych zahamowan zeby Cie zabic
wiesz swego czasu japonczycy zrobili taki maly test: dali ludziom cos co wygladalo jak noz a barwilo mocno na czerwono po czym kazali im atatkowac mistrzow, ktorzy twierdzili ze sa w stanie sie obronic sie przejmujac noz jakimis tam metodami (no tak jak na filmach). oczywiscie atakujacy mieli komplet ochraniaczy (wygladali troche jak czolgi ) wiec sie nie bali. koniec koncow kazdy z mostrzow mial czerwone kimono mialo byc biale
Napisano Ponad rok temu
Natomiast mozesz byc zaatakowany przez gowniazy. A wtedy jak cos potrafiasz, to szanse masz. Kilka miesiecy temu taka grupka mnie napadla. Z jednym sobie poradzilem, a reszcie ucieklem. A ze miejsce bylo raczej publiczne, to mnie nie gonili. Podobnie niedawno znajomy sortowiec kickboxer zrobil impreze. Muzyka rznela, wiec slychac bylo na zewnatrz, ze jest balanga. No i osiedlowe typki potraktowaly to jako zaproszenie. Przyszli i koniecznie chcieli dostac sie do mieszkania. Znajomosc kickboxu wystarczyla. Nie chce sie licytowac, bo wiadomo, ze mozna mnozyc przyklady, bo scislych regol nie ma i kazda sytuacja pod jakims wzgledem jest inna.
Ale wracajac do bolu. To zgadzam sie, ze podczas bojki jego sie nie czuje. Dlatego pisalem o nokaucie, a nie zwyklym zadaniu przeciwnikowi bolu. Trzeba spowodowac cos, co na jakis czas zaburzy prawidlowe funkcjonowanie organizmu jako calosci. Jezeli komus podbijesz oko, czy polamiesz zebra, to gosc nawet tego nie zauwazy (no tez zalezy jak polamiesz, ale chyba wiadomo o co mi chodzi). Natomiast jak odpowiednio trafisz w szczeke, to juz sie nie podniesie. Nie wiem, czy czytales "Dwie strony medalu". Taka ksiazka o Jerzym Kuleju. Raz go napadla grupka milicjantow z palkami. Kazdego, ktorego walnal w szczeke mial z glowy. Po prostu gosc odplywal. Trening boksu Kulejowi dodatkowo dal to, ze kazdy zadany cios byl celny. Oczywiscie nie podaje tego przykladu, by spekulowac, ze zwykly boks jest dobry na ulice, bo w wielu przypadkach wcale sie nie sprawdzal, ale zeby wykazac, ze nokaut jest rozwiazaniem koniecznym i dostatecznym. A skuteczne trafienie w szczeke i gardlo jest tak samo trudnym zadaniem. To sa male i ruchliwe punkty. Do tego, jak przeciwnik nisko trzyma brode (byle boksera tego ucza na poczatku), to trudnosc trafienia jest o wiele wieksza. Mysle ze nawet gardlo jest wtedy bardziej chronione. No a Polskie prawo jest w dodatku porabane. Bo jak zlamiesz zasade obrony koniecznej, to pojdziesz siedziec za to, ze broniles sie przed napadem. Swoja droga, to chyba jakis kompletny teoretyk oderwany od rzeczywistosci takie durne prawo wymyslil.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Marcin
Napisano Ponad rok temu
A podawane przez Ciebie przyklady Tomasz sa co najmniej sprzeczne
Pardon, ale... w pierwszym podajesz, ze kolega bokser sobie nie poradzil walac po ryjach, czyli, ze co - lepiej kopac w jaja. A w drugim mowisz, ze takie kopniecie tez czasami nie daje pozadanego efektu...
Wiec po cholere sie klocic, ze lepiej w gardlo niz w szczeke. Jak nie wyjdzie, to nie ma roznicy, a jak wyjdzie, to... tez nie ma. Sportowe szkolenie czy bojowe szkolenie, wazne, ze pacjent lezy i kwiczy
A poza tym Marcin z tego co pamietam mowiles, ze w przypadku rzeczonego szarpania z gowniarzami wyjechales z kolanka. A tego Twoj sportowy trening kicku na pewno nie obejmowal
K.
Napisano Ponad rok temu
Ale sportowy trening taj obejmowal . Ciosy z kolanka od dawna cwicze i mam je w nawyku.A poza tym Marcin z tego co pamietam mowiles, ze w przypadku rzeczonego szarpania z gowniarzami wyjechales z kolanka. A tego Twoj sportowy trening kicku na pewno nie obejmowal
Wlasciwie, to moznabyloby sie zastanowic, co sie rozumie przez ten sportowy trening. Czy taki czysto pod zawody? Czy taki stosujacy metodyke uzywana w sportach walki, ale w jakis tam sposob zmodyfikowany, by nie nabrac nawykow walki pod regulamin. Bo dla przykladu w Tajboksie, to pozycja z garda jest taka, ze az sie prosi by w krocze kopa zaladowac. Inna rzecz, ze tacy kibole, ktorzy na zadyme ida, to z "mydelniczka" na jajach. Wiec kopanie ich tam nie bardzo ma sens. W pierwszym UFC tez kopanie w jaja bylo dozwolone, tylko wszyscy sobie mydelniczki wkladali. Mimo to nawyki sportowe byly u niektorych widoczne. Walczyl tam jeden kickboxer z karateka, ktory tez jak kickboxer walczyl. Obaj chowali sie za podwojna garde w krotkim dystansie i starali sie hakami w tulow miedzy lokciami walnac. No a kilka centymetrow nizej bylo podbrzusze. Bokserska garda nie jest przystosowana do ochrony podbrzusza. Mimo to, zaden haka w podbrzusze nie wykonal. Jak ternujesz, tak reagujesz. Zreszta pamietasz Etiopczyka w akcji. Nawyk jest nawykiem. Zaladowal na zawodach przeciwnika z kolanka w glowe, bo tak byl trenowany. Kiedys ogladalem film o Andym Hugu, ktory walczyl w formule kyokushin z tajbokserem z Tajlandii. No i tamtemu ciagle sie mylilo i w morde walil.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Ale sportowy trening taj obejmowal .quote]
Wlasciwie, to moznabyloby sie zastanowic, co sie rozumie przez ten sportowy trening. Czy taki czysto pod zawody? Czy taki stosujacy metodyke uzywana w sportach walki, ale w jakis tam sposob zmodyfikowany, by nie nabrac nawykow walki pod regulamin.
Ja tam sobie mysle, ze do tego czesto sprowadza sie problem z niezrozumieniem sie nawzajem :wink: . Jak dla mnie trening sportowy = trening pod zawody. Czyli majacy na celu uksztaltowanie zawodnika. Sport to sport. W momencie, kiedy zaczynamy do takiego kicku zenic lokcie, kolanka, kopy w jaja i inne przyjemnosci to to juz trening sportowy nie jest. Nawet jesli wykorzystuje sportowa metodyke.
No, chyba, ze dyscypline zmieniamy na taka z bardziej otwarta formulaBo dla przykladu w Tajboksie, to pozycja z garda jest taka, ze az sie prosi by w krocze kopa zaladowac. Inna rzecz, ze tacy kibole, ktorzy na zadyme ida, to z "mydelniczka" na jajach. Wiec kopanie ich tam nie bardzo ma sens. W pierwszym UFC tez kopanie w jaja bylo dozwolone, tylko wszyscy sobie mydelniczki wkladali.
Nie mydelniczki, tylko takie juz wiecej utwardzone pampersy Mydelniczki to by sie przy tych strzalach z lokcia rozpadly :wink:Mimo to nawyki sportowe byly u niektorych widoczne. Walczyl tam jeden kickboxer z karateka, ktory tez jak kickboxer walczyl. Obaj chowali sie za podwojna garde w krotkim dystansie i starali sie hakami w tulow miedzy lokciami walnac. No a kilka centymetrow nizej bylo podbrzusze. Bokserska garda nie jest przystosowana do ochrony podbrzusza. Mimo to, zaden haka w podbrzusze nie wykonal. Jak ternujesz, tak reagujesz.
Coz - sport wypaczaZreszta pamietasz Etiopczyka w akcji. Nawyk jest nawykiem. Zaladowal na zawodach przeciwnika z kolanka w glowe, bo tak byl trenowany.
No, pamietam, ale wedlug mnie to niekoniecznie bylo tak, ze on ladowal saie z tym kolanem na glowe. To po prostu przeciwnik chcial uzyc nosa w ofensywie tyle, ze wycelowal w kolano :wink:
Zreszta moze top w koncu obejrze, jak Adam mi kasete podrzuci (Adam, zyjesz?)
K.
Napisano Ponad rok temu
Musze Ci Krzysiek powiedziec, ze dla wielu "tradycyjnych" dopoki stosujesz metodyke zaczerpnieta za sportu, dopoty bedziesz sport cwiczyl. Nie chce juz mowic kto, bo znowu komus podpadne, ale kilka lat temu uslyszalem wrecz opinie na temat bokserskiego poruszania w walce, ze bokserzy skacza, bo sie boja. Wiec skaczac wyrazaja strach 8O . Powaga! Myslalem ze padne jak to uslyszalem. A gosc to mowil calkiem serio i nawet jakims tam leszczem nie byl.W momencie, kiedy zaczynamy do takiego kicku zenic lokcie, kolanka, kopy w jaja i inne przyjemnosci to to juz trening sportowy nie jest. Nawet jesli wykorzystuje sportowa metodyke.
Zreszta pogadaj z Andrzejem, bo ja jestem przekonany, ze yiquan Yao to ma wielu przeciwnikow w Chinach, bo wiele z boksu czerpie. Wiec niektorzy tradycyjni uwazaja, ze jest sportem, a nie tradycyjna sztuka walki. Nie wiem, czy tak jest, ale widzac jakie to jest srodowisko, to tak moze byc.
Marcin
Napisano Ponad rok temu
Musze Ci Krzysiek powiedziec, ze dla wielu "tradycyjnych" dopoki stosujesz metodyke zaczerpnieta za sportu, dopoty bedziesz sport cwiczyl. [/quote]
Bo ja wiem... jak sie przyjrzec blizej, to sie okaze, ze praktycznie w kazdej "tradycyjnej" sekcji stosuje sie chocby trening na tarczach, ktory jako zywo jest wynalazkiem przywleczonym z sekcji sportowych. I to sie musi w jakims stopniu przenikac.
Ja mysle, ze te obiekcje i wzajemna niechec wynika raczej z nieswiadomosci tego, co robia jedni i drudzy. Z punktu widzenia dobrego sportowego szkoleniowca znakomita wiekszosc trenerow MA jest niedouczona. I w sumie w wielu przypadkach maja racje, bo czesto sa to ludzie bez zadnego przygotowania pedagogicznego, ktorych wiedza o fizjologii bywa hmm... dyskusyjna. Z drugiej strony zapewne wielu tradycyjnie wyedukowanych mistrzow ma ogromna wiedze z zakresu wlasnie medycyny i fizjologii, tyle, ze zbudowana na innym aparacia pojeciowym. Tyle, ze w naszych warunkach ciezko kogos takiego zobaczyc. Dlatego wielu "mistrzow" na Zachodzie siedzi okrakiem na plocie - z jednej strony znaja tradycyjne metody, ale sa niedouczeni, z drugiej usiluja sie posilkowac metodami sportowymi, ale na poziomie amatorskim. A sportowcy umacniaja sie w swojej opinii. Ale to jakby temat na osobna dyskusje.
[quote]
Zreszta pogadaj z Andrzejem, bo ja jestem przekonany, ze yiquan Yao to ma wielu przeciwnikow w Chinach, bo wiele z boksu czerpie. Wiec niektorzy tradycyjni uwazaja, ze jest sportem, a nie tradycyjna sztuka walki. Nie wiem, czy tak jest, ale widzac jakie to jest srodowisko, to tak moze byc. [/quote]
Tyle, ze tam chyba jest prosciej, bo jak ktos ma watpliwosci moze przyjsc i sprawdzic No i caly czas nie rozumiem co ma piernik do wiatraka. Jaka to roznica, ze sie wiecej piesci uzywa, a jaka, ze otwartej dloni?
Jak mowilem - dla mnie sprawa jest prosta - trenujesz pod zawody, regulaminy, zasady - robisz sport. Wszystko inne pod sport nie podchodzi. Pod sztuke przez duze ESZ moze tez nie . Ale na pewno nie pod sport. Nawet jesli wykorzystujesz sportowa metodyke.
A jakos nie zauwazylem, zeby podstawowy program yiquanu byl
nastawiony pod regulamin
A jak sklasyfikowac go wedlug metod treningowych? Pojecia nie mam. Jak dla mnie, to one sa jednoczesnie tradycyjne i ultranowoczesne.
Natomiast prawda jest taka Marcinie, ze u prawie kazdego osobnika, ktory sportu liznal obserwuje tendencje do sportowego podejscia do treningu. Czesciowo w sensie technik, ale bardziej w kontekscie nastawienia mentalnego. Wewnetrznej potrzeby brania udzialu we wspolzawodnictwie :wink: A to owocuje tworzeniem sobie w glowie kolejnego regulaminu. Moze bardziej otwartego niz poprzednia dyscyplina, ale jednak.
Po prostu: it's just in the mind
K.
[/quote]
Napisano Ponad rok temu
No bo ja lubie wspolzawodnictwo sportowe. Juz w podstawowce mnie tak programowali, bo w klasie sportowej (atletyka lekka) bylem. Wiec jak mam kogos, z kim sobie na treningu nie radze, to nawet cwiczyc mi sie bardziej chce. Chec bycia lepszym od konkretnej osoby strasznie mnie motywuje.Natomiast prawda jest taka Marcinie, ze u prawie kazdego osobnika, ktory sportu liznal obserwuje tendencje do sportowego podejscia do treningu. Czesciowo w sensie technik, ale bardziej w kontekscie nastawienia mentalnego. Wewnetrznej potrzeby brania udzialu we wspolzawodnictwie A to owocuje tworzeniem sobie w glowie kolejnego regulaminu. Moze bardziej otwartego niz poprzednia dyscyplina, ale jednak.
Po prostu: it's just in the mind
To tez jest chyba jaks czesciowo nieuswiadomiona przyczyna tego, ze jakies ciosy w gardlo mnie nie kreca. Bo jak tu rywalizowac o to, kto lepiej w gardlo wali. No nie da sie . Ja jakiejs checi destrukcji konkretnych osob w sobie nie mam. Sportowe wspolzawodnictwo w przyjacielskiej atmosferze mnie interesuje.
Z drugiej strony ja ze swojego punktu widzenia tez mam pewne obserwacje niektorych ludzi, co tradycyjne rzeczy typu aikido wybieraja zamiast sportowych. Niektorzy za wszelka cene chca unikac kanfrontacji. Staraja sie sobie wmowic, ze moga nabrac umiejetnosci walki bez konfrontowania sie z konkretnym przeciwnikiem. Wiec takie aikido wybieraja, bo to im daje poczucie nabierania umiejetnosci walki, a wszelka forma konfrontacji jest tam eliminowana. No a dla mnie to jest troche uleganie pewnej iluzji, bo walka (sportowa, czy realna) zawsze jest konfrontacja z przeciwnikiem. Jezeli czlowiek nie wytrenuje sobie psychiki, tak by sprostac takiej sytuacji konfrontacji, to zawsze bedzie przed czyms uciekal. Jak nie przed przeciwnikiem, to przed wlasnymi slabosciami zapisujac sie na cos "tradycyjnego" w nadzieji, ze tam "nie bija".
Marcin
Napisano Ponad rok temu
osobiście wydaje mi się, że trudno określić i uogólnić sprawę sportu a ulicy. Ociera się ona o temat rzekę: człowiek czy styl. Jeśli postawimy w podobnej sytuacji 1 na 1 z "niezłym łobuziakiem"( zupełnie luźny przykład) na ulicy np. dobrego zapaśnika, nawet klasyka i kiepskiego mhm.. np. człowieka ćwiczącego tradycyjne gong fu (bezbaletowe :wink: ), to szanse i być może nawet efekt jest łatwy do przewidzenia.
Takich przykładów można podawać mnóstwo. Sporty kontaktowe mają tę przewagę nad wieloma systemami tradycyjnymi oderwanymi czasem od rzeczywistości, że poprzez rywalizację kształtują psychikę tak ważną na ulicy. Z kolei systemy nie nastawione na sport, nie ograniczają w walce pewnych zachowań czy technik. Czyli jak to zwykle bywa są plusy i minusy. Dlatego w moim przekonaniu dobry bokser, zapaśnik, dżudoka, kickboxer mogą na ulicy nieźle "namieszać". Tak samo jak są sytuacje na ulicy gdzie bez względu czy tradycyjnie czy sportowo może się zdarzyć chu@#$%... Dlatego moim zdaniem nie jest możliwe ogólne określenie co do użyteczności systemów sportowych na ulicy np. w porównaniu z niesportowymi systemami - zbyt ważny jest w tym "czynnik ludzki", czy też sama sytuacja, zdarzenie.
Napisano Ponad rok temu
Zreszta moze top w koncu obejrze, jak Adam mi kasete podrzuci (Adam, zyjesz?)
Żyję, ale co to za życie... W temacie kasety to mogę Ci wyznaczyć termin audiencji, a potem łaskawie wysłuchać propozycji
W temacie sport a ulica, to ja swoje 3 grosze...
Na ulicy się nie biłem, i mam nadzieję że tak zostanie, ale fakt jest faktem: treningowe nawyki z walki pozostają, i jak ktoś się nauczy walczyć czysto i zgodnie z regulaminem to może mieć kłopot
Po sobie widzę jak się na moje "zwyczaje" przełożyła walka w rękawicach. I teraz jak odruchowo wykonuję manewr "schowania się" za pięściami BEZ rękawic to mi się robi słabo... Bo wiem że jak ktoś mi przyłoży przez ręce, to będzie nieszczęście, bo gołe pięści amortyzują "trochę" gorzej niż rękawice I takich przykładów można by mnożyć...
Oczywiście jest druga strona medalu, bo choć do walki na ulicy sport przygotowuje gorzej niż sama walka na ulicy, to jednak zdecydowanie lepiej niż siedzenie przed komputerem
Pozdrawiam,
AdamD
Napisano Ponad rok temu
To sie zgadza. Zreszta boks ma wiele technik, ktore sa mozliwe do wykonania jedynie w rekawicach. A jak sie ich nie ma na rekach, lub przeciwnik ich nie ma, to kicha. Choc wiele tego typu technik juz zanika, bo ksztalt rekawic sie zmienia. Kiedys byly one znacznie wieksze i mozna bylo rozprostowac w nich dlon. Obecna budowa rekawic juz to uniemozliwia.Po sobie widzę jak się na moje "zwyczaje" przełożyła walka w rękawicach. I teraz jak odruchowo wykonuję manewr "schowania się" za pięściami BEZ rękawic to mi się robi słabo... Bo wiem że jak ktoś mi przyłoży przez ręce, to będzie nieszczęście, bo gołe pięści amortyzują "trochę" gorzej niż rękawice I takich przykładów można by mnożyć...
Moim zdaniem, wraz z postepem w jakosci stosowanego wypelnienia, rekawice beda coraz mniejszych rozmiarow. Co z pewnoscia urealni w pewien sposob walke bokserska. Choc i tak calkowiecie realnej z niej nie zrobi.
Marcin
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
konczac temat o bagua
- Ponad rok temu
-
O mętach
- Ponad rok temu
-
Dalszy ciąg wątku bagua - pasjonaci, sportowcy i męty
- Ponad rok temu
-
Pakua/Bagua
- Ponad rok temu
-
Katowice.........?
- Ponad rok temu
-
Ilustrowana relacja z Pekinu
- Ponad rok temu
-
Historycznie dziwne rzeczy.
- Ponad rok temu
-
San Shou
- Ponad rok temu
-
good Sifu's
- Ponad rok temu
-
Skutecznosc tradycyjnego treningu
- Ponad rok temu