I Mistrzostwa Polski - JKA w Poznaniu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Bardzo ciekawa i rozsądna wypowiedź. Otóż w naszym kraju panuje jakieś dziwne przekonanie, że aby osiągnąć zadowalające rezultaty należy dużo i często ćwiczyć i to wedle zasady im więcej tym lepiej...
Tymczasem moja opinia na ten temat jest zbierzna z tym co pisze Robiniusz. Najkrócej pisząc skwitowałbym to stwierdzeniem: nie ważne ile, i jak często ale ważne jak...
We Włoszech w dojo Mistrza Shirai oraz Mistrza Marchini ćwiczy się obecnie 2 x tygodniowo. Ktoś może powiedzieć - przecież to rekreacja... tak, ale jak wobec tego wytłumaczyć, że wychowankowie obu Mistrzów zdobywają tytuły Mistrzów Świata i Mistrzów Europy, ale co ważniejsze prezentują ekstremalne umiejętności karate ?
Do stopnia 1 Dan ćwiczą zaledwie 2 lata, ale zdarząją się takie wyjątki jak Sensei Mauro Galliani /5 Dan/, który 1 Dan zdobył już po roku treningów i jeszcze raz podkreślę tylko 2 x tygodniowo. Później został MŚ w kata indywidualnym i drużynowym...
Na szkoleniach Mistrz Shirai często powtarza aby ćwicząc z partnerem nie robić kilkudziesięciu byle jakich powtórzeń ale 2-3 powtórzenia z pełnym zaangażowaniem ciała i pełnym zaangażowaniem mentalnym...
Zjawisko opisane przez Robiniusza to chyba nic innego jak efekt przetrenowania. Sądzę, że można go częściowo obejść stosując intensywną suplementację tylko po co to robić, skoro do znakomitych efektów można dojść ćwicząc nawet 2 x tygodniowo ?
Na trening mamy przecież całe życie, więc do celu dochodźmy w rosądnym tempie najlepiej w myśl zasady "idąc powoli dalej zajdziesz"...
Pozdrawiam serdecznie
Dan
ja mysle ,ze u swojego sensei to cwicza dwa razy w tyg ,ale sami pewnie jeszcze ze 4 treningi robia
Napisano Ponad rok temu
Według mnie obecne sportowe karate nie może się też obyć bez suplementacji... tej dozwolonej oczywiście...
Pozdrawiam. OSU!
Napisano Ponad rok temu
Dlaczego. Byłem normalnie na stronie wpisany na liście sędziów JKA. Teraz nie jestem no i nie sędziuję. Dla mnie proste.
Takie, rzekłbym, typowo polskie - totalna prowizorka.
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że w wiekszości małych organizacji nie stanowi to problemu, bo inaczej nie byłoby komu sędziować.
Napisano Ponad rok temu
Takie, rzekłbym, typowo polskie - totalna prowizorka.
Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że w wiekszości małych organizacji nie stanowi to problemu, bo inaczej nie byłoby komu sędziować.
Przecież całe Polskie Karate od strony organizatorskiej to delikatnie mówiąc prowizorka. Nie chcę nikogo urazić generalizowaniem.
Na zawodach shotokan normalne jest, że kluby przywożą własnych sędziów żeby miał kto siedzieć w rogach maty.
Napisano Ponad rok temu
Przecież całe Polskie Karate od strony organizatorskiej to delikatnie mówiąc prowizorka. Nie chcę nikogo urazić generalizowaniem.
No w przypadku PZK trudno się nie zgodzić z tym smutnym faktem.
Napisano Ponad rok temu
Na zawodach shotokan normalne jest, że kluby przywożą własnych sędziów żeby miał kto siedzieć w rogach maty.
na zawodach shotokan w regulamin wpisane jest, że każdy klub musi przywieść swojego sędziego - licencjonowanego, albo musi zapłacić 100zł opłaty, w przeciwnym wypadku nie można wystwaić swoich zawodników...
[na 100% na mistrzostwach polski]
Napisano Ponad rok temu
Sama także zastanawiam się gdzie przebiega granica między zdrowym, maksymalnym wykorzystaniem swoich sił a już przetrenowaniem. Podobnie jak Robiusz mając naście lat, trenowałam dużo. Dojeżdżałam do szkoły 24 km więc wstawałam codziennie ok. 5 rano. z powrotem w swoim mieście byłam ok 15-16 i właściwie od razu biegłam na jakiś trening. W tygodniu miałam 3-4 półtoragodzinne treningi karate kyokushin, 2 treningi teakwondo, 3 treningi aikido, plus taniec nowoczesny 2 razy w tygodniu po 2 godziny, do tego bieganie prawie co wieczór. Po długim wyczerpującym dniu zadowolona padałam na twarz. Im więcej ćwiczyłam tym czułam się szczęśliwsza. To pewnie to uzależnienie o którym wspominał Robiusz. Po jakichś 3 latach zauważyłam jednak, że drastycznie spadła mi odporność. Ciągle chorowałam i zaziębiałam się, jak już zachorowałam to przez miesiąc nie mogłam wyjść z choroby. Byłam ciągle słaba, senna, traciłam ochotę na wszystko. Do tego zaczęły dochodzić niewielkie kontuzje, które sama sobie serwowałam, np. naderwanie mięśni brzucha. Zaczęłam opuszczać treningi i właściwie nigdy do nich już w takiej formie nie wróciłam. Teraz znów zaczynam trenować. Boję się jednak powtórzyć błędów sprzed lat. Nie zadowalają mnie treningi 2-3 razy w tygodniu. Jak ćwiczyć dużo ale bezpiecznie, bez szkody dla samego siebie? Jak wyznaczyć sobie nieprzekraczalną granicę co do czasu i intensywności treningów? I gdzie jest ta granica? Dla każdego jest indywidualna, ale jak poznać swoje ograniczenia?
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Tak sobie mysle, ze osoby, które wpadly w taka „sytuacje” (o której piszemy) maja wiele wspolnego z anorektykami/czkami i wiele wspolnych cech charakteryzuje obydwie grupy. Choc my jesteśmy przeciez bardzo dalecy od takich rzeczy, przeciez jemy co chcemy, cwiczymy, dobrze się czujemy… Tylko dlaczego spada nam waga ciala, obniza sie również odporność naszego organizmu, ciagle kontrolujemy wage, czy aby nasza kategoria wagowa się przypadkiem nie zminiela, itp. itd.. Choc wydaje nam się, ze wszystko gra, to musimy pamiętać, ze jesteśmy słabymi sedziami w stosunku do swojej osoby i możemy być zbyt surowi w tej kwesti dla siebie. Dlatego warto słuchać czasem rodzicow lub przyjaciol, którzy sygnalizuja nam jakies zmiany.
Problemem może być również sposób myslenia, np. „nie ide na trening” może oznaczac dla mnie „trace cos niepowtarzalnego, czego nigdy nie będę mogl nadrobic”, bądź, „jeśli nie pojde, a ktos inny pojdzie, to może stac się lepszym od nas”. Czy tez „jeśli nie pojde, to będzie dla mnie znaczyc, ze nie pracuje wystarczająco nad soba i nie jestem godzien nazywac się studentem karate” tak można mnożyć wiele przykładów. Chciałem tylko przedstawic bledny mechanizm, w który udalo mi się wczesniej wpaść, a z którego istnienia nie zdawałem sobie sprawy.
Warto wiec, się zastanowic ile czasu zajmuje nam regeneracja i po jakim treningu, ile czasu potrzeba nam na sen, jaka powinna być nasza dieta. Warto również zaczac pracowac nad soba mentalnie w tej kwesti i zastanowic się co tak naprawde w zyciu jest najważniejsze. Zawsze i wszedzie powinna być rownowaga. Najwazniejsze, aby każdy z nas prędzej, czy pozniej zdal sobie z tego sprawe. Wazne jest również to, ze zycie to maraton, a nie sprint i każdy z nas sam decyduje, gdzie dobiegnie i w jakim stanie. Jednak każdy jest niepowtarzalny i sam musi wiedziec na co go stac. Jak się tego dowiedziec? Próbując i odkrywajac rozne warianty dla naszego ciala, pamietajmty także, ze probowanie to nie trwanie w nich. Nie bójmy się stracic troche czasu na te doswaidczenia, bo w dlugim okresie czasu przyniosa nam wiele korzyści.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Ja nigdy nie kontrolowalem wagi, mam taka jaka mi pasuje i koniec, nie wpasowuje sie na sle w kategorie wagowe sportowcow poniewaz sport to malutka czastka tego co mnie pociaga w sztukach walki. Odnosnie uzaleznienia od treningu i myslenia w stylu ze jak odpuszcze to zostane w tyle niestety jest dla mnie bardzo charakterystyczne. Oprocz zlych stron o ktorych pisales ma to rowniez dobre zaczynajac od wyrabiania nawyku systematycznosci a konczac na ogolnym dazeniu do perfekcjonizmu.
Odnosnie przesadzania z treningiem to moim zdaniem nie w ilosci tkwi glowne ograniczenie. Cala madrosc tkwi w odpowiednim dopasowaniu intensywnosci do treningu.
Napisano Ponad rok temu
Bardzo się ciesze, ze znalazłeś czas i postanowiłeś włączyć się w rozmowe. Dziekuje za Twoja opinie i musze Ci powiedziec, ze faktycznie masz racje. Nie każdy ma takie problemy jakie opisałem i nie zawsze dotykaja one tzw. „perfekcjonistow”. Ja opisałem to co dotknęło mnie i prawdopodobnie „Lię” jeśli się ze mna zgodzi.
Ciekawilo mnie tylko jak Ty się z tym czujesz i jak sobie z tym radzisz. Być może stosujesz jakas diete, bądź uzupełniasz ja witaminami lub stosujesz suplementacje. Dlatego powstalo moje pytanie do Ciebie. Niestety, na forum pisze się o wszystkim tylko, aby nie było na temat. (Tu: patrz ja….
Przepraszam, pewnie się czepiam, ale te slowa znacza dla mnie mam taka wage, jaka okresle sobie za stosowna. Jednak pewnie miałeś na mysli mam taka wage jaka organizm sam określi za odpowiednia i mi to nie przeszkadza.Ja nigdy nie kontrolowalem wagi, mam taka jaka mi pasuje i koniec...
Odnośnie pefrekcjonistow, sa dwie grupy, pierwsza to taka, w której się go wynosi, zostaje on wbudowany w nasz system wartości przez odzialywanie środowiska, w którym zyjemy. Do drugiej grupy zaliczaja się ludzie, którzy te ceche nabywaja przez prace nad soba. Ten rodzaj perfekcjonizmu w duzo mniejszym stopniu determinuje zycie jednostki, niż „ten” w nia wpisany. Nie chce generalizowac, bo pewnie prędzej, czy pozniej ktos mi to wytknie. Często się jednak dzieje, ze „perfekcjoniści”, którzy niejako „wysali” go wraz mlekiem matki. Maja dosc ciezkie zycie, bo sami sobie je utrudniaja. Wierz mi, ze towarzyszy im w każdej chwili i w każdej dziedzinie zycia. Tak wiec, budząc się rano w lustrze sprawdzaja jak wyglada ich cialo, czy nie ma przypadkiem zbędnych kg, ale to dopiero początek. Nie pisze dalej, bo zostane zlinczowany…
Chce powiedziec tylko, ze znam takiego człowieka – „perfekcjoniste”, który tak daleko zabrnął w karate, ze dla „owej sztuki” zrezygnowal z intratnej pracy na wysokim szczeblu, na rzecz pracy fizycznej. Twierdzil, ze zawsze znajdzie ktos lepszy od Ciebie. My siedzimy za biurkiem, a ktos kto „kopie rowy” ciagle kształci się w sztuce „Te” przez osiem godzin dziennie (bez obrazy dla tych robotnikow i wykonywanej pracy). Dla niego, karate to nie tylko sztuka, ale cale zycie i chyba widzi je wszedzie.
Pozdrawiam goraco.
Z powazaniem
Robiniusz
Napisano Ponad rok temu
zgadzam sie co do Twojej wypowiedzi odnosnie perfekcjonizmu. tylko pytanie z mojej strony co jest zlego w tym ze gosc rano przed lustrem sprawdza czy jego cialo jest idealne. jezeli idealna budowa ciala jest jednym z elelmentow dyscypliny ktora uprawia to nie ma w tym nic zlego. mam przyjaciela kulturyste. wiele czasu poswieca przed lustrem i ciagle wytyka sobie jakies ledwo widozne niedoskonalosci powiedzmy bicepsa. wiekszosc sie z tego smieje ale ja podziwiam takich ludzi bo tylko perfekcjonizm odroznia ludzi z poziomem bardzo dobrym od tych ktorzy sa "tylko" dobrzy. widzisz ja czasami walcze na zawodach np. WKF z karatekami dla ktorych WKF to jedyne co robia. powiedzmy ze ja jestem dobry oni bardzo dobrzy wlasnie dzieki temu ze ja trenuje karate tradycyjne, lekki kontakt, full kontakt, lubie walczyc nozem i 100 innych rzeczy zwiazanych z MA. przy tak wpasowanych w zasady wkf karatekach wygladam jak rzemieslnik. wiem ze mnie sport nie obchodzi ale na te zawody jezdze w jednym celu. po to aby starac sie dorownac im w tym w czym oni sa najlepsi. tak samo jest kiedy spotykam sie z fullkontaktowacami. tyko ze tam staram sie kopac tak silnie jak oni. i tak dalej. to jest moja droga, ktora ja wybralem. to jest moja droga perfekcjonizmu. czy dobra tego nie wiem ale te wybralem.
odnosnie perfekcjonizmu i zwiazanym z nim uzaleznieniem to tez nie widze niczego zlego. wiem ze jestem uzalezniony od ruchu i wysilku jednak "zboczenia" wynikajace z treningu sztuk walki to co najwyzej nieszkodliwe drobnostki, nawyki jak np. noszenie w kieszeni szczeki bokserkiej. mysle ze sa bardziej zgubne nalogi
cdn.
Itosu 8)
PS. tak oto powstal jeden z najbardziej nieskladnych postow jaki napisalem. wybacz prosze. rozbiegane mysli wnikaja z tego ze w pracy jestem i 100 rzeczy robie a ten post powstawal chyba z godzine w przerwach pomiedzy jedna a druga czynnoscia. jesli dolozyc do tego fakt ze jestem scislakiem i formulowanie bardziej skomplikowanych mysli przychodzi mi latwiej za pomoca calek niz zdan to w efekcie wychodza takie bazgroly jak powyzej
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Co do perfekcjonizmu to jest to moja mała zmora w wielu aspektach życia. Dlatego często się zapominam a skutki takiego zapomnienia nie są miłe, choćby takie jak pisałam wyżej. I to prawda, że człowiek sam sobie utrudnia życie : ) .
A propo pracy, chyba troszkę rozumiem Twojego kolegę Robiusz. W ostatnich miesiącach nie mogłam znaleźć pracy. Najpierw szukałam w dość wąskiej dziedzinie (praca w terenie), potem jednak zaczęłam już szukać czegokolwiek i nic. I jak mi znajomy zaproponował pracę w biurze od zaraz, to pół wieczoru przepłakałam, że nie chcę : ). :roll:
Rodzinka i znajomi do tej pory nie mogą pojąć mojej reakcji.
To co podziwiam u takich prawdziwych perfekcjonistów to wytrwałość, której żałuję, że tak często mi brakuje. Mam nadzieję, że dzięki treningom fizycznym nauczę się wytrwałości i przede wszystkim cierpliwości, w końcu nie od razu Rzym zbudowano.
Napisano Ponad rok temu
Odnosnie przesadzania z treningiem to moim zdaniem nie w ilosci tkwi glowne ograniczenie. Cala madrosc tkwi w odpowiednim dopasowaniu intensywnosci do treningu.
Jestem tego samego zdania, intensywność treningu determinuje wszystko. Potrafiłem kiedyś trenować nieraz po 3-4 godzin dziennie [dosyć ciężkie treningi], ale tak naprawdę na drugim z nich już byłem słaby i pracowałem resztkami sił, starałem dawać z siebie jak zwykle wszystko, ale pomimo wkładanej siły technika już nie była ta sama. Teraz wyznaje zasadę, którą przyswoiłem sobie kiedyś na siłowni: "nie jest ważne jak wielki wyciśniesz ciężar za wszelką cenę, tylko jak wielki wyciśniesz ciężar robiąc to technicznie" dlatego poprzestałem na max 1 treningu MA dziennie, [tak ok 1,5 godzinny ostrego treningu jestem w stanie wytrzymać na pełnych obrotach] ale nie oszukujmy się, moi znajomi mają tylko salę na 1h - 3 razy w tygodniu wystarcza im to w zupełności do w pełni wyczerpujących treningów zawodniczych z sukcesami na mistrzostwach polski, świata i europy...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Problem, fale mózgowe, padaczka pourazowa.
- Ponad rok temu
-
rabat od grin hila?
- Ponad rok temu
-
Pytanie semi?
- Ponad rok temu
-
zbijanie wagi do zawodów
- Ponad rok temu
-
Puchar Polski Strefy Zachodniej Oyama Karate
- Ponad rok temu
-
Marcin Kruczek
- Ponad rok temu
-
Pytanie do cwiczacych Kyokushin Kan
- Ponad rok temu
-
Konferencja-Kyokushin Polska vs Europa (Wrocław)
- Ponad rok temu
-
Fudo-dachi w Kyokushin ... pozycja której nie ma.
- Ponad rok temu
-
tsunami- Sochaczew
- Ponad rok temu