Wcale nie lepiej. Jedna legenda (przy całym niekłamanym szacunku i podziwie) już walczyła z najlepszym i jak się to skończyło? Matt pokonał legendę na jego terenie, i to w jaki sposób. Legenda bezradnie leżała, a Hughes z czystej przyzwoitości nie połamał legendzie ręki, chociaż mógł i miał prawo to zrobić. Aż dziw bierze że trwało to ponad cztery i pół minuty.Lepiej byloby jakby Rickson zawalczyl z fedorem. Przegralby z najlepszym.
MMA to nie boks, gdzie Foreman mógł wrócić w glorii chwały w wieku 45 lat tłukąc Moorera i zdobywając tytuł. Tutaj na przeszkodzie stoi wszechstronność, która wymaga zaangażowania całego ciała i umysłu tak w przemyślanym, szybkim ataku jak i w skutecznej defensywie. A tej wszechstronności w pewnym wieku, organizm wyniszczony treningami, walkami i czasem, po prostu nie podoła.