Przyjechalismy na staz trafiajac na miejsce bez zadnego krazania i bladzenia... prosto do celu... przed czasem...mielismy czas zeby na spokojnie i bez pospiechu przygotowac sie... i pogadac ze znajomymi ktorych czasem spotyka sie na stazach (np. z ludzmi ze Szkocji, z Austrii czy z Niemiec....)
Na stazu bylo dosc malo osob jak na staze z shihan Tamura..wiec bylo miejsce na w miare normalne cwiczenie z padami...a nie jest tak zawsze.. :wink:
Pierwszy trening (o 15.00) i od razu zaskoczenie.... po koncentracji.. i krotkich cwiczeniach oddechowych w seiza.... i padach... od razu techniki- bez zwyklej rozgrzewki...
Jesli chodzi o strone techniczna to jak zwykle... techniki...szczegolne zwrocenie uwagi na szczegoly, ktore umozliwiaja wykonanie techniki..a bez ktorych jest to niemozliwe... i ciagla praca nad nimi... ciezko o tym wszystkim mowic...bo popelniane bledy i szczegoly na ktore Sensei zwracal uwage zalezalo od samej techniki i bledow, ktore byly popelniane..a na ktore trzeba zwracac uwage....oczywiscie o chocby zblizeniu sie w sensei technicznym do wzorca mozna tylko pomarzyc....ale od tego sa wlasnie marzenia... i jak wzorzec jest taki znakomity to jest przynajmniej "porzadnym" (w sensie ze jest sie od kogo uczyc..) wzorcem i motywacja do pracy...... trzy godziny treningow (z krotka przerwa-tu znowu zaskoczenie-takich przerw zwykle na stazach nie ma...) minely na pracy na treningu baaaardzo szybciutko..jak z bicza strzelil.. po treningu omowienie w gronie wlasnym tego co sie dzialo na stazu z pivkiem w reku... i w gardle :wink:
Niedziela...staz sie rozpoczal o 9.30... tu juz byla normalna rozgrzewka.. techniki....itp..
w przerwie Sensei ogladal stoisko ze sprzetem do cwiczen.... polecona przez Sensei jako najlepsza z oferowanych katana niestety kosztowala ponad 500 euro....

i na razie moge o niej zapomniec...
o 12.30 bylo po wszystkim... krotkie pozegnanie ..... i powrot.... tym razem to my mielismy bardzo blisko...(niecale 350 km w jedna strone.. 3 godz. ..) czego nam poniektorzy zazdroscili.... gdyz zazwyczaj to mi jest najdalej do domku... (albo jednym z osob ktora ma najdalej..)