Kupiony od ruskich, ale z porządnej (jak na kuchenny fighter) stali - tak circa 10 minut na TriAnglu.
Był, był, ale się rączka poluźniła.
Spoko - pomyślałem, doklepiemy nita. Wziąłem do warsztatu, puknąłem w nita i... rękojeść poszła się (pip...)

Taaaa....

No i zostałem z czymś takim:

"hmmm..." - pomyślałem sobie
"kuuuurwa" - powiedziała moja pani
- zrób z tym coś - taki fajny do krojenia kapusty był!!!
I rzekła jeszcze: @#$%^&*() - nożowniku!
Tak się to zaczęło (a było to wczoraj, kiedy ostrzyłem noże kuchenne - coby panią moją nieco ułaskawić, bo, a zresztą - co Was to obchodzi - bo TAK

Po namyśle postanowiłem zrobić nową rekojeść.
Po drobnych zakupach (sznurek + distal)
dziś ruszyłem ostro do boju:
najpierw - nacięcia w klindze, coby sznurek jakoś wiedział, gdzie granice


Główni bohaterowie akcji

Pierwsze maźgnięcia klejem (to w tle to do odtłuszczania - przy takiej robocie popija się zwykle piwo)

pierwsza warstwa oplotu

i nasączamy żywicą

Druga warstwa itd...

po czym obciekamy chwilę

i do piekarnika na 15 minut przy 110°C - wiąże wtedy natychmiast, a przy okazji zwiększa wytrzymałość o ponad 60% (chemik jestem, a co!!!)

Nooo -nie wygląda najlepiej
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
ale - od czego technika



[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
brum, brum!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
brum, brum, brum!
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
brum, brum, bruuuuum + troszkę pracy papierem ściernym 800
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
lakier poliuretanowy (taki jak na parkiety w salach gimnastycznych - bardzo odporny na ścieranie)
i efekt końcowy - zacząłem 18.00 - skończyłem równo o północy.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Efekt (pomijam względy estetyczne) - rękojeść nie do zajebania!!
Jutro - precyzyjne szlifowanie, druga warstwa, no i poler ostrza - resztki żywicy i lakieru.
Więcej fotek nie będzie , bo spadam na tydzień do Zagrzebia
-wój-